Nie miałam pojęcia co on chce ze mną zrobić i co gorsze nie wiedziałam dlaczego. Moja wyobraźnia podsuwała mi miliony różnych scenariuszy, każdy kolejny gorszy i brutalniejszy od poprzedniego.
Gwałtowne pchnięcie w przód wyrwało mnie z rozmyślań. Samochód przestał się poruszać. Mężczyzna zgasił silnik i, wziąwszy coś z przedniego siedzenia, wyskoczył z pojazdu. Dalej nosił kaptur i na dodatek okulary przeciwsłoneczne. Otworzył drzwiczki po mojej lewej stronie i szarpiąc za ramię, wyciągnął mnie z auta. Chciałam krzyknąć, ten jednak ubiegł mnie, zasłaniając mi usta dłonią. Mocno pchnął mnie na niebieską elewację samochodu i przyparł na mnie całym ciałem. Jakaś mała część mnie miała nadzieje, że tutaj wszystko się skończy.
Wolną dłonią wyjął szmatkę z kieszeni i błyskawicznie wsadził mi ją do ust, po to by mieć obie ręce wolne. Dławiłam się i szarpałam - musiałam się jakoś wydostać. Chłopak jednak mocniej na mnie naparł, prychając pod nosem. Rzeczą, którą chwycił z przedniego fotela, była druga szmatka. Przełożył mi ją przez głowę i zasłonił oczy, po czym za mocno zawiązał ją z tyłu. Byłam całkowicie bezbronna, nic nie widząc, a on zdawał się o tym dobrze wiedzieć, kiedy szybko i bezproblemowo związał mi dłonie na plecach. Następnie wepchnął mnie z powrotem do środka auta, tak mocno, że wylądowałam twarzą na siedzeniu, a w moich oczach pojawiły się łzy bólu i upokorzenia. Usłyszałam zamykanie, otwieranie i ponowne zamykanie drzwiczek, po czym samochód ruszył z piskiem opon.
Nie miałam pojęcia, w którą stronę zmierzamy czy dalej jedziemy prostą drogą, czy mijają minuty albo godziny. Nigdy nie miałam dobrej orientacji w terenie. Jako dziecko nie jednokrotnie gubiłam się w supermarketach czy parkach. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że tym razem nikt po mnie nie przyjdzie i nie uratuje. Wtedy znowu zaczęłam płakać.
***
Dalej nic nie widząc, całkowicie zdałam się na niego, gdy nas prowadził. Nie miałam pojęcia gdzie się znajdowaliśmy, jednak sądząc po dość głośnych i specyficznych dźwiękach kroków, stąpaliśmy po panelach. Nagle jakaś siła, najprawdopodobniej mój pęcherz, dodał mi odwagi, by się odezwać:
- Muszę do łazienki. - Mój głos był zachrypnięty i słaby, sama ledwo go rozpoznałam.
Mężczyzna westchnął, dmuchając powietrzem w moją szyję. Rozluźnił nieco uścisk, który wciąż pozostawał zbyt silny, by chociażby próbować się wyrwać. Posłusznie, choć nie bez trudu, dostosowałam się do tempa jego kroków. Zatrzymaliśmy się po dokładnie dziesięciu. Szybkim ruchem rozwiązał materiał zakrywający moje oczy, wyrywając przy tym kilka włosów. Musiałam przegryźć język, by nie pisnąć.
Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, starając przyzwyczaić się do nagłej jasności. Poczułam dłoń na dole swoich pleców, popychającą mnie do przodu. Popchnąwszy białe drzwi, weszłam do środka małej łazienki. Nim zdążyłam się obrócić, drzwi zamknęły się za mną.
Ciesząc się jak dziecko z takiego kawałka wolności, zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu okna, ostatniej deski ratunku. Kiedy zorientowałam się, że najnormalniej w świecie go nie ma, oczy wypełniły mi się łzami. Jednak nim zdążyłam się rozpłakać, mężczyzna mocno uderzył w drzwi, dając mi znak bym się pośpieszyła, na co prawie podskoczyłam. Szybko załatwiłam swoje potrzeby i drżącymi dłońmi przemyłam twarz, zmywając resztki makijażu. Nie pozwoliłam sobie na spojrzenie na lustro. Z udawaną pewnością nacisnęłam klamkę i wyszłam z łazienki.
Mężczyzna stał naprzeciwko, opierając się o ścianę. Teraz mogłam w pełni zobaczyć jego twarz. Mój umysł podczas drogi cały czas podsuwał przeróżne obrazy jak może wyglądać. Obleśny, stary typ z iskrą dzikości w oczach lub wychudły facet z drgającymi rękami. Na pewno nie przypuszczałam, że mógłby być tak normalny. Ostre rysy twarzy, widoczne kości policzkowe, brązowe oczy i pełne usta sprawiały, że wyglądał niczym model z okładek tych wszystkich pisemek, które tak kocha Alice. Nie mógł być jakoś wiele starszy ode mnie, może z dwa lub trzy lata. Jego spojrzenie spotkało się z moim i momentalnie przeszły mnie ciarki.
Podszedł do mnie i ścisnął moje ramie, niemo nakazując iść przed siebie, a cały jego czar prysnął. Ponownie musiałam się natrudzić by dopasować się do jego szybkiego tempa. Nie kłopotał się zasłonięciem mi oczu, tak więc widziałam gdzie mnie prowadził. Małe, białe drzwi, umiejscowione pod schodami, takie jak w Harrym Potterze.
Chłopak wyciągnął mały kluczyk z kieszeni spodni i przekręcił go w zamku, sprawiając, że otworzyły się z głuchym jęknięciem. W środku panowała całkowita ciemność, nim uruchomił się automatyczny włącznik światła. Pomieszczenie wyglądało jak najnormalniejsza piwnica w domach, pełna starych i nieużywanych gratów, trochę zakurzona, ze swoim specyficznym zapachem wilgoci. Chciałam zapytać, czy to tu będzie mnie trzymać, jednak rozwiał moje przypuszczenia, jednym ruchem odsuwając od ściany brązowy kredens, w miejscu którego pojawiły się małe, metalowe drzwiczki. W trakcie oglądania tego przeszło mi przez myśl, że teraz jest idealna pora na ucieczkę i już chciałam się rzucić biegiem do przedpokoju, gdy uświadomiłam sobie smutną prawdę. On na pewno to przewidział i zamknął wszystkie drzwi razem z oknami. Nawet jeśli nie, to nie uciekłabym daleko z nogami jak z waty i brakiem jakiegokolwiek pojęcia którędy mogłabym się wydostać. Tak więc stałam jak kłoda, oglądając poczynania porywacza, nim ten znowu pociągnął mnie za ramię i siłą wepchnął przez otwarte drzwiczki, które zamknęły się za mną z głuchym jękiem.
Nie zdążywszy zachować równowagi, upadłam na zimne podłoże, ścierając przy tym dłonie i obijając kolana. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała całkowita, przerażająca ciemność, a ja czekałam aż mnie pochłonie.
Nagle pokój rozświetliło niemal oślepiające światło, zmuszające mnie do mrugnięcia kilka razy oczami, by się przyzwyczaić, dzięki któremu mogłam zobaczyć moje więzienie w całej okazałości. Ściany były pomalowane na nieprzyjemny szary kolor, z sufitu zwisały trzy jarzeniowe żarówki, które niemal oślepiały swoim blaskiem. Na środku pomieszczenia stałam ja. W prawym rogu postawiony był niebieski parawan, a w lewym zaś leżał pusty materac z wystającymi gdzieniegdzie sprężynkami. Wszystko było ułożone w możliwie jak największych odstępach, jak tylko w najmniejszym pomieszczeniu się dało.
______
Hej! Oto kolejny rozdział, który mam nadzieje, że się wam spodoba! :) Jeśli macie jakieś sugestie/coś się wam nie podoba, śmiało je do mnie piszcie tu lub tweetujecie pod hasztagiem #AbductionZM
Myślę, że jeden dłuższy komentarz jest lepszy od dwóch krótszych, więc umieszczam moją opinię pod rozdziałem numer 2 :) Cieszę się, że Autorka postanowiła publikować swoje fanfiction również tutaj. Bardzo miło było wrócić do tego opowiadania - mam nadzieję, że tym razem na dłużej :) Podoba mi się nowy szablon. Nie znam się na tego typu rzeczach, ale jest starannie wykonany i estetyczny. Dzięki niemu blog wygląda na bardziej "zadbany" i dopracowany. Rozdziały są trochę dłuższe niż poprzednio, a do tego pojawiają się w nich nowe informacje - co dla czytelnika jest jak najbardziej na plus i nie nudzi się podczas czytania znanej już historii. Poza tym Autorka informuje, kiedy pojawi się następna część, przez co wiem, kiedy mogę się jej spodziewać. Teraz czekam do 30 września na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuństopkatkaa
Dziękuje ślicznie za długi komentarz!
UsuńCiesze się, że odebrałaś takie wrażenie po szablonie, bo właśnie na tym mi zależało. Chcę, aby ta historia była równie dopracowana, dlatego zaczęłam "od nowa". ;)
Trójeczka pojawi się dziś wieczorem!