Moje dłonie trzęsły się, kiedy podnosiłam do góry kubek z ciepłym napojem, czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie. Zdziwiło mnie jego przybycie z małą tacką, na której ułożone było jedzenie i picie. Najwyraźniej chciał mnie utrzymać przy życiu albo może wręcz przeciwnie. Jednak musiałam zaryzykować, śmierć i tak była dla mnie pewnego rodzaju wybawczą opcją.
Od kilku minut stał pod przeciwległą ścianą i uważnie mi się przypatrywał, co wprawiało mnie w niemały lęk. Przełknąwszy gulę w gardle, która tworzyła się tam od momentu jego przybycia, zebrałam się na udawaną odwagę i uniosłam wzrok znad kubka, by na niego spojrzeć. Nasze spojrzenia się spotkały, więc natychmiastowo spuściłam głowę jakbym została porażona. Upiłam łyk napoju, który okazał się być gorzką herbatą, jednak naprawdę nie powinnam narzekać.
Zawsze wolałam ciszę i spokój, jednak siedząc sama dwa dni w betonowej klatce zdążyłam zmienić zdanie. W moim więzieniu było przerażająco cicho, co powoli zabijało mnie od środka. Wczoraj starałam się narobić tyle hałasu ile byłam w stanie; kopałam, krzyczałam, płakałam, waliłam pięściami o ściany, ale nic to nie dawało, a nawet wszystko pogarszało, bo gdy tylko przestawałam, cisza stawała się głośniejsza - dudniła w moich uszach, zagłuszając bicie mojego serca i urywany oddech. Teraz nawet będąc tu z nim, ale nic nie mówiąc, nic się nie zmieniło. Bałam się odezwać, poruszyć czy oddychać za głośno. Przez głowę przewijało mi się pełno pytań, na które odpowiedzi pewnie nigdy nie poznam.
Drżącą dłonią sięgnęłam po słodką bułkę, leżącą na tacce, i zaczęłam ją powoli przeżuwać, chcąc jeść ja jak najdłużej. Usłyszałam jak wzdycha i przesuwa nogą po podłodze.
- Możesz się pośpieszyć? - odezwał się, jego głos był spokojny, choć dało się w nim wyczuć nutkę irytacji.
Uniosłam wzrok i spojrzałam na mężczyznę, ale tym razem nie odczuwałam lęku. Odzywając się, przełamał pomiędzy nami jakąś niewidzialną granicę. Pokazał mi, że jest taki sam jak ja. Nie wiem czy to było pocieszające, czy bardziej przygnębiające.
- Wypuść mnie - powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. Miałam złudną nadzieje, że może się złamie, może moje niewinne oczy go przekonają, tak jak wszystkich innych.
Chłopak prychnął pod nosem, jakbym powiedziała najbardziej niedorzeczną rzecz jaką słyszał w życiu. Nogą odbił się od ściany i ze wzrokiem utkwionym na mnie, powoli zaczął podchodzić bliżej. Będąc w odległości wyciągniętej ręki, zatrzymał się i kucnął, by być na moim poziomie. Wyciągnął prawą dłoń, a ja, pewna, że chce mnie spoliczkować, spuściłam głowę i skryłam ją w ramieniu. Poczułam jednak jak wbija palce w mój podbródek i policzki, brutalnie unosi ją do góry, bym na niego spojrzała, po czym pochylił się do przodu, tak że mogłam poczuć jego oddech przy moim uchu i mocną woń jego perfum.
- Nie mogę, kochanie - wyszeptał, rozciągając wargi w drwiącym uśmiechu.
- Dlaczego? - zapytałam, starając się wymówić każdą sylabę tak spokojnie jak tylko mogłam, choć całe moje wnętrze drżało.
Ponownie prychnął pod nosem, a następnie, ku mojemu zdziwieniu, puścił mnie i podniósł się na proste nogi. Zabrawszy tackę, wyszedł z pomieszczenia z głośnym brzdękiem metalowych drzwi, zostawiając moje pytanie ciężko zwisające w przestrzeni.
Skryłam twarz w dłoniach i zacisnęłam oczy tak mocno, że zaczęłam widzieć białe plamki. Musiałam oddychać przez usta, bo inaczej czułabym intensywny jego zapach, który po sobie pozostawił, przypominając mi, że ma nade mną całkowitą władzę. Byłam całkowicie bezsilna, zdana na jego łaskę i niełaskę. Nie mogłam przewidzieć jego intencji i tylko modlić się o to, by zachował mnie przy życiu - jednak wiedziałam, że z czasem moja wola walki upadnie i będę modlić się o przeciwny przebieg wydarzeń.
____
Rozdział jest krótszy od poprzednich, bo jest to pewnego rodzaju przerywnik. Mam nadzieje, że jednak mimo to się wam podoba.
Na początek - plus dla Autorki za to, że "dotrzymuje słowa" i publikuje kolejną część zgodnie z zapowiedzią. Systematyczność jest bardzo cenną cechą przy prowadzeniu bloga, więc oby tak dalej :) Dobrze, że rozdziały są dłuższe i zawierają nowe fragmenty - dzięki temu, mimo że zna się ogólny zarys fabuły, czeka się na ciąg dalszy. Podoba mi się również to, że Autorka w początkowych rozdziałach większą uwagę poświęca emocjom głównej bohaterki niż samemu biegowi wydarzeń. Moim zdaniem w opowiadaniach o porwaniach właśnie na tym należy się skupić, a tutaj jest to całkiem sensownie przedstawione :)
OdpowiedzUsuństopkatkaa
Bardzo lubię czytać Twoje komentarze! Ciesze się, że zauważasz zmiany i moje starania. Mam nadzieje, że pozostaniesz z tym opowiadaniem o końca. ;)
UsuńJeeeejku, wciągam się coraz bardziej 💕💖💝
OdpowiedzUsuń