piątek, 20 stycznia 2017

Eleventh

Dużo normalnych, codziennych czynności wymagało ode mnie ciągłego wystawiania swojej silnej woli na próbę. Nie mogłam każdego dnia brać gorących kąpieli, zamiast tego raz na dwa dni wylewałam na nagie ciało kubek zimnej wody. Pozbawiona byłam wszelkich produktów kosmetycznych, więc musiałam radzić sobie z uczuciem, jakie powodował ich brak. Czułam się wyprana z delikatności czy piękna, nawet niekiedy myślałam o sobie jako o odrażającej. Czasami też łapałam się na zastanawianiu się, co myśli o mnie porywacz, kiedy patrzy na mnie spokojnie oczami pozbawionymi emocji. W jakimś dziwnym sensie chciałam mu się podobać; chciałam czuć się dziewczyną, nie porwaną.
Miałam ochotę wrzeszczeć na porywacza, a nawet rzucić się na niego z pięściami za to co mi zrobił. Pozbawił mnie normalnego życia, a ja musiałam udawać, że jakoś sobie z tym radzę. Jednak mimo wszystko nie mogłam się na to zdobyć. Za każdym razem, kiedy przychodził, miał coś dla mnie i może to przez to, że to jedyna osoba jaką widziałam w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, ale naprawdę było mi miło, parę razy prawie miałam ochotę powiedzieć mu 'dziękuje'. Jednak na to też nie mogłam się zdobyć. Byłam po prostu rozdarta. 
A mój oprawca, bo naprawdę nie mogłam zmusić się, by nazwać go Zayn - to by było zbyt ludzkie, doskonale wydawał się zdawać z tego sprawę. Czasem na jego twarzy mogłam dostrzec cień bezczelnego uśmieszku lub ten drwiący błysk w oku, ale nigdy nie wspomniał słowem o mojej widocznej słabości. 
Może on był równie rozdarty jak ja. Nie wiedziałam czy to normalne czy nie, ale byłam tu już naprawdę długi czas. Dni przelewały się w tygodnie, a z nich w mgnieniu oka robiły się miesiące. A on zaczął przychodzić do mnie codziennie, nie zawsze chciał rozmawiać i po prostu obserwował jak jem, ale czasami poruszał nasze ulubione błahe tematy. Potrafiliśmy godzinę debatować o wszystkim i o niczym, czasem o pogodzie, czasem o filmach, a innymi razami o muzyce. Nie pytałam czemu to robił, nawet o tym nie myślałam, zwyczajnie akceptowałam jego obecność, wypierając myśl, że mogła mi się ona w pewnym momencie zacząć podobać. Często po naszej rozmowie na jakiś temat on przynosił mi coś co wspomniałam, ze było mi potrzebne; na początku czułam się przez to niemożliwie uniżona, ale teraz się z tym pogodziłam, nawet co gorsze przestało być to dla mnie problemem. 
Działy się ze mną rzeczy, których nie mogłam wyjaśnić, do których nie chciałam się przed samą sobą przyznać.
Kiedy wieczorami gasło światło, coraz rzadziej śniłam o delikatnych dłoniach mamy czy stanowczym głosie ojca. Oni byli tam, a ja tu. I powoli traciłam nadzieje, tak szybko jak traciłam wspomnienia, że jeszcze ich zobaczę. 
Ale nie miałam zamiaru się poddać albo tak sobie przynajmniej wmawiałam, żeby w nocy moje koszmary mnie nie pochłonęły. Nie chciałam by porywacz odebrał mi również wiarę. Nie mógł. 
Ale też nie musiał. Myśląc częściej o tym jak zagospodarować dzień w piwnicy niż jak będzie, kiedy się z niej wydostanę, sama ją sobie odbierałam. 

***

Tego dnia porywacz przyszedł jak zwykle z tacką z jedzeniem i swoim kpiącym uśmieszkiem na ustach. Podał mi ją bez słowa i ustawił się naprzeciw mnie, przyglądając mi się uważnie. Odchrząknęłam, przystawiając do ust kubek z herbatą, co było naszym znakiem do rozpoczęcia rozmowy. Dziś czułam się wyjątkowo samotnie, ale nie miałam pojęcia czemu. 
Jednak on się nie odzywał, jakby robił mi na złość i dalej się po prostu we mnie wpatrywał, a ja przysięgam, że mogłam dostrzec cień uśmieszku na jego wargach. 
- Jaka jest dzisiaj pogoda? - zapytałam po chwili, zbyt zdesperowana i utkwiłam w nim czuje spojrzenie. Gdzieś po drodze granice między nami się zatarły i już nie bałam się go aż tak jak na początku, ale za to działa się gorsza rzecz - zaczynałam widzieć w nim człowieka takiego jak ja.
On jednak dalej milczał. Oparł się wygodniej o ścianę i rozluźnił ramiona. 
- W lecie, bo chyba już się zaczęło, zawsze jego gorąco, ale jestem ciekawa jak bardzo - wybełkotałam, nie poddając się. 
Porywacz tylko uniósł w górę kącik ust, w geście politowania nade mną. Wtedy i ja zacisnęłam usta i pozostałam cicho, jedząc swoje jedzenie. Normalnie teraz nastąpiła by cisza przerywana tykaniem wskazówek zegara, ale tu nie mia łam nawet takiego luksusu. Musiałam uważnie wsłuchiwać się w nasze oddechy. 
- Czujesz się tu dobrze? - zapytał po chwili tak nagle, że myślałam, że sobie to wyobraziłam. 
Zmarszczyłam natychmiast czoło i spojrzałam na niego jak na wariata.
- Oczywiście, że nie. 
Ta odpowiedź wydawała się go zadowolić, bo oblizał powoli wargi, a jego oczy rozjaśniły się. 
- Co byś zrobiła, żebym cię stąd wyprowadził? 
Rozszerzyłam oczy i omal się nie rozpłakałam. Po tych wszystkich tygodniach tortur samotności, bliska obłędu, kiedy zdążyłam już stracić nadzieje, on mówi coś takiego. Nie wahałam się nad odpowiedzią:
- Wszystko. 
Wszystko byle bym znowu przytuliła mamę, zobaczyła spokojne oczy ojca i usłyszała dźwięczny śmiech Alice. Dla nich mogłabym zrobić wszystko, zwłaszcza teraz kiedy i tak nie miałam ani godności, ani wstydliwości. 
Zayn uśmiechnął się drwiąco, jakby znał już moją odpowiedź i pragnął ją tylko usłyszeć i skinął powoli głową, po czym zabrał tackę i wyszedł bez słowa, zostawiając mnie rozdartą. 
Dopiero teraz naprawdę uświadomiłam sobie jak wielką miał nade mną władze; mógł tak łatwo dać mi nadzieje, jak i ją odebrać. Wystarczyła nikła obietnica, a byłabym w stanie zrobić, co każe bez mrugnięcia okiem. 
Skuliłam ramiona i położyłam się na niewygodnym materacu, bezskutecznie starając się zatrzymać łzy. 

_____
Oto kolejny rozdział! Mam wrażenie, że strasznie przyśpieszyłam akcje, bo druga scena miała się pojawić dopiero w następnym rozdziale, ale miałam zbyt wielką blokadę twórczą, by jej nie dodać. Tak czy siak osąd jak zawsze zostawiam wam xxx


2 komentarze:

  1. I oto mamy całkiem nowy rozdział :) Powiem szczerze, że ta część podoba mi się najbardziej ze wszystkich dotychczas opublikowanych, co oznacza, że Autorka robi postępy. Myślę, że to opowiadanie nie byłoby takie dobre, gdyby nie styl pisania Autorki - w dalszym ciągu jestem nim oczarowana :) Moim zdaniem druga scena wcale nie przyśpiesza zanadto akcji - co więcej, idealnie współgra z resztą rozdziału. Mam wrażenie, jakby Zayn prowadził z Grace swoistą grę psychologiczną - może to być ciekawym aspektem tej historii.
    stopkatkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku bardzo mi miło dzięki Twoim komentarzom! Relacja Grace i Zayna ciągle będzie bardzo dynamiczna i dość pokomplikowana. ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. ♥