Powoli mrugałam powiekami i brałam głębokie oddechy, czując jak moja klatka piersiowa równo unosi się i opada. Ogarniało mnie coś czego nie potrafiłam nazwać, ale nawet nie za bardzo chciałam. Nie chciałam nawet o tym myśleć, ostatnio nie lubiłam myśleć o czymkolwiek. Myślenie ostatnimi czasy zwodziło mnie, ożywiając moją złudną nadzieję, tylko by po chwili mogła ona runąć i ugrząźć na moim sercu.
Dopiero szybkie i głośne pukanie, a zaraz po nim brzdęk przekręcania klucza, przywróciło mnie do rzeczywistości. Wstałam powoli, mając wrażenie jakby moje kości ważyły za dużo. Związałam włosy w luźnego kucyka i poprawiłam spodnie, ledwo trzymające się na moich biodrach. Nie miałam w pokoju lustra, ale spodziewałam się, że widzenie siebie teraz musiało by być okropne.
Otworzyłam drzwi i weszłam na korytarz. Dopiero kiedy moje bose stopy dotknęły miękkiego dywanu, odetchnęłam cicho i ruszyłam na dół po schodach. Jak zawsze, stojąc na ostatnim stopniu, spojrzałam w stronę drzwi, które jak dobrze wiedziałam były zamknięte na obydwa zamki. Nie wiedziałam czemu, ale chyba po prostu potrzebowałam tego, żeby nie wierzyć złudnie, że jestem normalna.
W kuchni zabrałam się do wypełniania swoich obowiązków, które Zayn przedstawił mi, gdy w końcu po kilku dniach zdecydował się wypuścić mnie z pokoju. Najpierw przygotowywałam obiad, potem zabierałam się za sprzątanie różnych zakamarków domu.
Nie miałam nic przeciwko tej rutynie, właściwie to trochę cieszyłam się, że ją mi narzucił, inaczej już dawno bym zwariowała. Wdychanie chemikaliów z płynów do mycia podłóg czy oglądanie zmarszczek na moich dłoniach po myciu naczyń, przypominało mi normalność, a ponieważ pragnęłam jej tak strasznie, udawałam, że robię to z własnej woli.
Zayn zdawał się to wiedzieć, dlatego chyba postanowił codziennie niszczyć tą małą bańkę udawanej normalności. Cokolwiek bym nie robiła zawsze czułam na sobie jego przeszywający wzrok, jak niewidzialny łańcuch krępujący moje ruchy i myśli. Zawsze zdawał się być krok przede mną i każda ewentualna próba ucieczki kończyła się fiaskiem. Pewnego dnia prawie mi się udało.
Było to zaraz na początku mieszkania na górze. Powoli wdrażałam się w rutynę, ale i tak każdego wieczoru powtarzałam sobie w myślach jak zachowywał się Zayn i wyliczałam wszystkie możliwe drogi ucieczki. Moje serce było pełne nadziei, a rozum przekonania, że może mi się udać. Jednego dnia obudziłam się z pewnością, że to był właśnie ten dzień.
Jak zwykle zeszłam na dół i zabrałam się za obowiązki. Kątem oka obserwowałam Zayna i kiedy poszedł do łazienki, zabrałam z szafki nóż i zamknęłam ją cicho. Na palcach podeszłam do drzwi i zaczęłam grzebać przy zamku wsuwką, którą sam mi dał. Moje serce biło jak szalone, a w uszach szumiała mi krew.
W końcu drzwi wydały z siebie ciche zgrzytnięcie i otworzyły się powoli. Upuściłam wsuwkę i szybko wyszłam na zewnątrz, zostawiając za sobą otwarte drzwi i wszystkie koszmary. Kiedy moje bose stopy dotknęły miękkiej trawy, do moich oczu napłynęły ulgi i szczęścia łzy i zaczęłam biec. Dotarłam do furtki, która nie była zamknięta i stała bezsilnie na drodze pomiędzy mną a wolnością.
Sięgnęłam drżącą dłonią do furtki, lecz zanim zdążyłam ją nacisnąć, poczułam mocne dłonie; jedną zaciskającą się na mojej talii, a drugą odcinającą mi powietrze i niemal zgniatającą moją szczękę.
Próbowałam krzyczeć, ale czułam się jakbym była pod wodą, a każde otwarcie ust, powodowało, że do moich płuc napływało więcej wody, która ciążyła we mnie jak kotwica. Próbowałam się wyrywać, rzucałam się na boki i kopałam nogami w powietrzu, ale czułam się jakbym ruszała kamieniami i one miażdżyły moje myśli i moją dusze.
Jedyne co mogłam zrobić to pozwolić łzom spłynąć po policzkach i beznadziejnie patrzeć, jak błękitne niebo poranka i zielona, błyszcząca od rosy trwa znikają za ciężkimi drzwiami. Poczułam jakby mój duch też za nimi zniknął.
Zayn zaciągnął mnie ze sobą do łazienki, gdzie stało największe lustro w całym domu i które musiałam pucować dwa razy w tygodniu. Postawił mnie przed nim i odsunął się nieco, ale pozostając na tyle blisko, by w każdej chwili ponownie mnie złapać.
- Co widzisz Grace? - zapytał tonem jakby pozbawionym emocji, ale ja mogłam wyczuć w nim nutkę rozbawienia.
Trzymałam jednak wzrok dalej twardo utkwiony w podłodze, przez co on westchnął i mocno chwycił mnie za szczękę, nakierowując moją głowę prosto.
- Co widzisz? - powtórzył, tym razem brzmiąc na bardziej zniecierpliwionego.
Spojrzałam w lustro. Bezsilna, beznadziejna i złamana. Te trzy słowa zdawały się idealnie opisywać dziewczynę, którą widziałam przed sobą. Jej włosy kiedyś lśniące i równo obcięte, teraz pokołtunione i brudne. Jej cera kiedyś delikatnie opalona i przyjemnie miękka, teraz sucha i blada. Jej oczy kiedyś rozbawione, teraz czerwone od płaczu. Im dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej nie chciałam wierzyć, że to ja.
- Bo wiesz co ja widzę? - zapytał mnie, spoglądając na moje odbicie tak zawzięcie i wrogo, że z trudem przełknęłam ślinę i poczułam jak moje serce przyśpiesza. - Widzę nikogo - szepnął mi do ucha. - Kogoś za kim nikt nie tęskni. Kogoś kogo nikt nie szuka. Kogoś kogo nikt nie potrzebuje. Kogoś kogo nikt nie kocha.
Wypierałam każde słowo Zayna, lecz one odbijały się teraz we mnie jak upiorne echo i stawały się coraz głośniejsze.
Przerażenie musiało pokazać się na mojej twarzy, bo usłyszałam jego cichy śmiech. Pociągnął mnie za ramię na górę i wepchnął do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Poczułam jakby zamknął za nimi też moje serce.
______________
Bardzo, bardzo chciałam was przeprosić, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział!! Napisałam jego początek już jakiś czas temu, jednak nie byłam z niego do końca zadowolona, dlatego też nie chciałam go wtedy publikować. Teraz za to jestem z niego naprawdę zadowolona. Mam też kilka nowych pomysłów na to opowiadanie i myślę, że wam również się spodobają.
Koniecznie napiszcie mi w komentarzach, co myślicie o tym rozdziale!!!
Nie miałam nic przeciwko tej rutynie, właściwie to trochę cieszyłam się, że ją mi narzucił, inaczej już dawno bym zwariowała. Wdychanie chemikaliów z płynów do mycia podłóg czy oglądanie zmarszczek na moich dłoniach po myciu naczyń, przypominało mi normalność, a ponieważ pragnęłam jej tak strasznie, udawałam, że robię to z własnej woli.
Zayn zdawał się to wiedzieć, dlatego chyba postanowił codziennie niszczyć tą małą bańkę udawanej normalności. Cokolwiek bym nie robiła zawsze czułam na sobie jego przeszywający wzrok, jak niewidzialny łańcuch krępujący moje ruchy i myśli. Zawsze zdawał się być krok przede mną i każda ewentualna próba ucieczki kończyła się fiaskiem. Pewnego dnia prawie mi się udało.
Było to zaraz na początku mieszkania na górze. Powoli wdrażałam się w rutynę, ale i tak każdego wieczoru powtarzałam sobie w myślach jak zachowywał się Zayn i wyliczałam wszystkie możliwe drogi ucieczki. Moje serce było pełne nadziei, a rozum przekonania, że może mi się udać. Jednego dnia obudziłam się z pewnością, że to był właśnie ten dzień.
Jak zwykle zeszłam na dół i zabrałam się za obowiązki. Kątem oka obserwowałam Zayna i kiedy poszedł do łazienki, zabrałam z szafki nóż i zamknęłam ją cicho. Na palcach podeszłam do drzwi i zaczęłam grzebać przy zamku wsuwką, którą sam mi dał. Moje serce biło jak szalone, a w uszach szumiała mi krew.
W końcu drzwi wydały z siebie ciche zgrzytnięcie i otworzyły się powoli. Upuściłam wsuwkę i szybko wyszłam na zewnątrz, zostawiając za sobą otwarte drzwi i wszystkie koszmary. Kiedy moje bose stopy dotknęły miękkiej trawy, do moich oczu napłynęły ulgi i szczęścia łzy i zaczęłam biec. Dotarłam do furtki, która nie była zamknięta i stała bezsilnie na drodze pomiędzy mną a wolnością.
Sięgnęłam drżącą dłonią do furtki, lecz zanim zdążyłam ją nacisnąć, poczułam mocne dłonie; jedną zaciskającą się na mojej talii, a drugą odcinającą mi powietrze i niemal zgniatającą moją szczękę.
Próbowałam krzyczeć, ale czułam się jakbym była pod wodą, a każde otwarcie ust, powodowało, że do moich płuc napływało więcej wody, która ciążyła we mnie jak kotwica. Próbowałam się wyrywać, rzucałam się na boki i kopałam nogami w powietrzu, ale czułam się jakbym ruszała kamieniami i one miażdżyły moje myśli i moją dusze.
Jedyne co mogłam zrobić to pozwolić łzom spłynąć po policzkach i beznadziejnie patrzeć, jak błękitne niebo poranka i zielona, błyszcząca od rosy trwa znikają za ciężkimi drzwiami. Poczułam jakby mój duch też za nimi zniknął.
Zayn zaciągnął mnie ze sobą do łazienki, gdzie stało największe lustro w całym domu i które musiałam pucować dwa razy w tygodniu. Postawił mnie przed nim i odsunął się nieco, ale pozostając na tyle blisko, by w każdej chwili ponownie mnie złapać.
- Co widzisz Grace? - zapytał tonem jakby pozbawionym emocji, ale ja mogłam wyczuć w nim nutkę rozbawienia.
Trzymałam jednak wzrok dalej twardo utkwiony w podłodze, przez co on westchnął i mocno chwycił mnie za szczękę, nakierowując moją głowę prosto.
- Co widzisz? - powtórzył, tym razem brzmiąc na bardziej zniecierpliwionego.
Spojrzałam w lustro. Bezsilna, beznadziejna i złamana. Te trzy słowa zdawały się idealnie opisywać dziewczynę, którą widziałam przed sobą. Jej włosy kiedyś lśniące i równo obcięte, teraz pokołtunione i brudne. Jej cera kiedyś delikatnie opalona i przyjemnie miękka, teraz sucha i blada. Jej oczy kiedyś rozbawione, teraz czerwone od płaczu. Im dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej nie chciałam wierzyć, że to ja.
- Bo wiesz co ja widzę? - zapytał mnie, spoglądając na moje odbicie tak zawzięcie i wrogo, że z trudem przełknęłam ślinę i poczułam jak moje serce przyśpiesza. - Widzę nikogo - szepnął mi do ucha. - Kogoś za kim nikt nie tęskni. Kogoś kogo nikt nie szuka. Kogoś kogo nikt nie potrzebuje. Kogoś kogo nikt nie kocha.
Wypierałam każde słowo Zayna, lecz one odbijały się teraz we mnie jak upiorne echo i stawały się coraz głośniejsze.
Przerażenie musiało pokazać się na mojej twarzy, bo usłyszałam jego cichy śmiech. Pociągnął mnie za ramię na górę i wepchnął do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Poczułam jakby zamknął za nimi też moje serce.
______________
Bardzo, bardzo chciałam was przeprosić, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział!! Napisałam jego początek już jakiś czas temu, jednak nie byłam z niego do końca zadowolona, dlatego też nie chciałam go wtedy publikować. Teraz za to jestem z niego naprawdę zadowolona. Mam też kilka nowych pomysłów na to opowiadanie i myślę, że wam również się spodobają.
Koniecznie napiszcie mi w komentarzach, co myślicie o tym rozdziale!!!
Na początku muszę się przyczepić :D Długie przerwy pomiędzy publikowaniem rozdziałów nie stanowią dla mnie problemu, pod warunkiem, że Autorka informuje czytelników, że nastąpi zmiana terminu dodania kolejnej części. Owszem, taka sytuacja miała miejsce, ale mimo tego rozdział nie pojawił się. Nie miałam pewności, czy Autorka wróci, bo pozostawianie niedokończonych historii na blogach zdarza się dosyć często. Ale na szczęście stało się inaczej :) Zazwyczaj ignoruję błędy interpunkcyjne czy stylistyczne, bo w tym opowiadaniu są one drobne - i w końcu każdy je czasem popełnia - ale błąd ortograficzny „podług” razi w oczy. Niemniej jednak nowy rozdział bardzo mi się podoba. Nastąpił pewien przełom w opowiadaniu i jestem ciekawa, jak sprawy potoczą się dalej, tym bardziej że szczególnie ostatnia scena wskazuje na przemoc emocjonalną. Autorka pozwoliła mi sobie przypomnieć, za co tak bardzo lubię jej styl pisania i tę opinię z przyjemnością podtrzymuję :)
OdpowiedzUsuństopkatkaa
Dziękuję za śliczny komentarz i szczerą opinię, naprawdę sobie to cenię! :) Błąd oczywiście już poprawiłam. Co do przerw w publikowaniu to wiem, że troszkę tu zawaliłam i niestety ponownie zawalę, bo teraz robię sobie krótkie wakacje. Mogę Cię jednak spokojnie zapewnić, że wrócę do tego opowiadania z nowymi rozdziałami po przerwie (a to pewnie nastąpi tak w lipcu ;))
UsuńBardzo podoba mi się rozdział i czekam z niecierpliwością na kolejny bo bardzo chce wiedziec jak potoczy się dalej ta historia ������
OdpowiedzUsuńHejka rozdział bardzo mi się podoba i nie moge sie doczekać nexta ����
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział?
Nie wiem jeszcze, kiedy pojawi się kolejny rozdział :/ Teraz skończyłam matury i chcę trochę odpocząć, więc pewnie troszkę trzeba będzie poczekać.
UsuńJako że piszę ten komentarz od 30 min i nic sensownego nie wychodzi (moja ambicja napisania wszystkiego co myślę gdzieś po drodze wyparowała) postanawiam powiedzieć tylko że: jestem, czytam, dodałam do zakładek, udaję że motywuję i czekam na ciąg dalszy. :)
OdpowiedzUsuńUważam że rozdział ciekawy, aczkolwiek zachowanie "porywacza" jest dla mnie momentami niezrozumiałe. Zgłębiając tą myśl stwierdzam jednak, że mógłby być nawet bardziej popaprany bo chyba nikt kto porywa ludzi nie jest normalny. Mógłby się rozwinąć ciekawy wątek...
Wydaje mi się czy nie opisałaś nowej "klatki" bohaterki?
Napomknę jeszcze że rozdziały z perspwktywy Zayna są moimi ulubionymi.
Dużo weny życzę. :)
M.