Powiedzenie, że pod spojrzeniem chłopaka czułam się niekomfortowo było by niedopowiedzeniem. Już od kilkunastu minut stał przy przeciwległej ścianie tylko mnie obserwując. Miałam wrażenie, że wręcz wwierca mi się w duszę. Naprawdę korciło mnie, by bezczelnie zapytać 'na co się gapisz'. Jednak jednocześnie zbyt bardzo bałam się ewentualnych konsekwencji, bo raczej wątpię czy miałby ochotę ze mną pożartować.
Brunet przychodził do mnie codziennie od przeszło czterech dni, zawsze w jednej dłoni trzymając tackę z jedzeniem, potem tylko stał i czekał aż zjem, przy okazji uważnie mnie obserwując. Nigdy nic nie mówił, a moje gardło ściskało się za każdym razem, kiedy chciałam przełamać ciszę. Kilkadziesiąt minut dziennie trwaliśmy więc w uporczywym milczeniu.
Samotność doskwierała mi ogromnie, a moje towarzystwo w postaci czterech ścian nie było zbyt gadatliwe. Chłopak był jedyną osobą jaką widywałam i naprawdę czasem błagałam w myślach, by zaczął rozmowę. Czasem aż bałam się własnych myśli, podpowiadających mi co mogłabym zrobić za durne pięć minut pogaduchy. Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zwykłe zamienienie z kimś paru zdań jest aż takie ważne, aby nie zwariować.
Uniosłam lekko wzrok znad mojej niedojedzonej bułki, by spojrzeć na chłopaka. Część mnie chciała, aby on też na mnie spojrzał i coś powiedział. Nie sądziłam, że moje życzenie może się spełnić. Chłopak uniósł głowę, niemal w tym samym momencie co ja. Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia, na co chłopak prychnął śmiechem. Jestem pewna, iż moje policzki spłonęłyby rumieńcem, gdyby nie to, że cała moja twarz była ciągle czerwona od pierwszego dnia przez zbyt suche powietrze w pomieszczeniu.
- Czemu ciągle się mi tak przyglądasz? - zapytałam, przełknąwszy gulę w gardle i zdobywszy się w końcu na odwagę. Głos nieużywany od kilku dni brzmiał ochryple i szumiał w moich uszach jako zupełnie obcy.
Chłopak poruszył się niespokojnie, jakby nie do końca dowierzał, że naprawdę coś powiedziałam. Jednak zdziwienie szybko opuściło jego posturę, jego ramiona się rozluźniły, a usta wygięły się w coś co przypominało uśmieszek, lecz znajdował się za daleko, bym mogła się dobrze przyjrzeć i stwierdzić na pewno.
- Nie mogę? - odparł.
Nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam do końca co. Nie? W końcu to on mnie tutaj trzymał i to on przynosił mi codziennie jedzenie. Byłam na niego całkowicie zdana. Tak? To by znaczyło, że jestem jego własnością, a nie chciałam tego jeszcze przyznać.
On prychnął śmiechem i w kilku szybkich ruchach podszedł do mnie, zabrał tackę i wyszedł.
***
Następnego dnia przyszedł o tej samej porze, w dłoni trzymając mój ulubiony przedmiot od tygodnia i mały pakunek. Postawił tackę na ziemi obok mnie i poszedł na swoje zwyczajowe miejsce pod ścianą. Gwałtownie sięgnęłam dłonią po bułkę, trochę jakby ktoś miałby zaraz tu przyjść i mi ją odebrać. Wcześniej nigdy nie byłam tak łakoma, chciwa na zwykłą bułkę, jednak od tygodnia wszystko jest nie takie jak wcześniej.
Żułam powoli bułkę, chcąc jak najdłużej pozostawić w sobie uczucie sytości. To będzie mój jedyny większy posiłek - owoce, które również mi przynosi, nie zapełniają dobrze żołądka - aż do jutra. Jedzenie przerywałam tylko na chwilkę, by oparzyć sobie usta i przełyk gorącą herbatą, co nie przeszkadzało mi prawie w ogóle.
Co jakiś czas rzucałam krótkie spojrzenie chłopakowi, które, ku mojemu zaskoczeniu, on niejednokrotnie łapał i uśmiechał się tajemniczo pod nosem.
Gdy już skończyłam jeść, z ogromną niechęcią odłożyłam na tackę pusty kubek i czekałam aż jak zwykle ją zabierze i wyjdzie z pomieszczenia. To jednak nie nastąpiło. Chłopak nie miał zamiaru ruszyć się spod ściany, zamiast tego uśmiechnął się chytrze i włożył ręce do kieszeni ciemnych dżinsów.
- Zastanawiam się jak wyglądasz - powiedział, udzielając odpowiedzi na moje niewypowiedziane pytanie.
- Przecież mnie widzisz - odparłam słabym głosem, nie wiedziałam czy to przez zaskoczenie, czy zdezorientowanie.
Chłopak parsknął śmiechem.
- Nie tak jak chcę - powiedział, ale zanim mogłam choćby otworzyć usta, dodał władczo: - Rozbierz się.
Moje oczy rozszerzyły się natychmiastowo. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. To jakiś przeklęty koszmar, lecz niestety nie zanosi się na szybką pobudkę. Siedziałam nieruchomo, modląc się w myślach, bym tylko się przesłyszała.
- Słyszałaś - jego głos był stanowczy i nieznoszący sprzeciwu.
Przełknąwszy gulę w gardle, powoli wstałam na proste nogi. Czułam jak mój oddech staje się płytki, oczy niebezpiecznie pieką, a kolana miękną. Pod czujnym spojrzeniem chłopaka zaczęłam pozbywać się kolejnych części mojej garderoby; czarna bluza razem z koszulką szybko wylądowały na podłodze, za nimi poszły dżinsy. Zostałam w samej bieliźnie i miałam ogromną nadzieję, że to mu wystarczy. Jednak szybko rozwiał moje myśli:
- Na co czekasz?
Będąc na skraju płaczu, sięgnęłam ręką do tyłu i rozpięłam stanik, który za szybko zsunął się z mojego ciała. Z majtkami poszło równie sprawnie. Stojąc lekko zgarbiona, starałam się patrzyć wszędzie tylko nie na niego. Gdybym tylko to zrobiła, z moich oczu poleciałyby łzy, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji.
Po czasie jaki wydawał się być wiecznością, chłopak prychnął pod nosem i rzucił coś pod moje nogi. Pakunek rozerwał się podczas lotu i przez uderzenie, tak że mogłam zobaczyć co jest w środku. Nowe ubrania, jak miło. Biorąc to jako znak, iż mogę już się ubrać, nie czekałam ani chwili dłużej i błyskawicznie naciągnęłam na siebie swoje stare majtki i bluzę. Na razie nie miałam siły na zrobienie czegokolwiek innego, niż zsuniecie się wzdłuż ściany i opadniecie na materac. Łzy zaczęły powoli spływać spod zamkniętych powiek.
- Wiesz co? - zapytał, a ja nawet nie kłopotałam się udawaniem, że słucham. - Gdybyś była ładniejsza, to może bym cię wypuścił.
Po powiedzeniu tego wyszedł, zabrawszy tackę i całą moją godność.
__________
Hej kochani. Jak może zauważyliście lub nie, rozdziały dodaję co tydzień, ewentualnie co dwa, ponieważ chce w miarę szybko zacząć dodawać zupełnie nowe rozdziały (które nie były tu wcześniej publikowane). Mam nadzieje, że starym czytelnikom to nie przeszkadza.
Jeśli rozdział się Wam spodobał lub może wręcz przeciwnie, to proszę o zostawienie komentarza!!
P.S. Co myślicie o playliście? Trochę nad nią siedziałam, by układała się w pewną całość.
Z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały! :) Dobrze jest sobie „odświeżyć” znaną historię, ale chętnie poznałabym już jej dalszy ciąg, więc cieszę się, że w tej kwestii mam podobne zdanie do Autorki. Kolejne części opowiadania są dodawane zgodnie z zapowiedzią – co tydzień lub dwa, a ja systematyczność na blogach bardzo cenię :D Co do playlisty – naprawdę dobra robota. Piosenki nie są dobrane przypadkowo; tematyka i klimat utworów w niej zawartych idealnie pasują do tego fanfiction, przez co całość jest spójna i harmonijna.
OdpowiedzUsuństopkatkaa
Super rodział czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next
OdpowiedzUsuńJej, jak to dobrze czasem oderwać się od problemów codzienności i coś przeczytać. Lubie twoje ff- odstresowuje mnie :)
OdpowiedzUsuńI odciąga od wosu, ale to już inna kwestia :D
+Mam wrażenie, że zmieniłaś styl pisania. Mam rację? :D
Może trochę, ogólnie pierwsze rozdziały tego ff pisałam z dwa lata temu, więc ciesze się, że inny też zauważają zmiany (mam nadzieje) na lepsze!
Usuń#super #ekstra #next #pozdro
OdpowiedzUsuńO matko! 💕💖
OdpowiedzUsuń