piątek, 29 września 2017

Sixteenth

Moja głowa pulsowała, wybijając moje myśli z obiegu. Za zamkniętymi powiekami było zbyt jasno, bym mogła powrócić jeszcze do spania bez snów. Pod dłońmi poczułam delikatny materiał, więc westchnęłam cicho i otworzyłam oczy.
Pokój był zupełnie inny, niż mój. Ściany były jasnozielone, okna duże i pozbawione krat, zza których mogłam usłyszeć ćwierkanie ptaków. Coś było nie tak.
Podniosłam się do siadu i od razu poczułam, że to była zła decyzja. Moje oczy zaszły mgłą, a głowa rozbolała tak, jakby ktoś wbijał mi ostrza w jej tył. Przez parę chwil siedziałam nieruchomo, licząc w głowie do dwudziestu i czekałam aż bój przejdzie. Kiedy w końcu to nastąpiło, wzięłam głęboki oddech i rozejrzałam się dokładniej po pokoju. Był o wiele większy od poprzedniego, bardziej używany. Na ciemno brązowych półkach widać było małe paski kurzu, jakby coś co wcześniej na nich stało zostało zabrane nie tak dawno temu. Duża lustrzana szafa miała na sobie pełno odcisków palców, jakby ktoś niedbale ją otwierał i zamykał. Po moim ciele przeszły delikatne ciarki.
Powoli podniosłam się z łóżka, zauważając, że dalej jestem w tych samych ubraniach, co wczoraj, i podeszłam na palcach do drzwi. Niepewnie nacisnęłam klamkę, uchylając je. Moim oczom ukazał się przestronny, jasny korytarz, co trochę zachęciło mnie do wyjścia z pokoju. Ściany koloru kawowego miały na sobie jasne, kwadratowe plamy, gdzie pewnie dawniej znajdowały się przeróżne zdjęcia. W przedpokoju były trzy pary innych drzwi, tylko jedne delikatnie uchylone, ale zdecydowałam przeciw sprawdzaniu, co się za nimi znajduje. 
Powoli ruszyłam w stronę schodów, pokrytych ciemnym dywanem i zeszłam na dół. Moje uszyły dobiegły przyciszone i przez to trochę zniekształcone głosy, za którymi podążyłam. Poprowadziły mnie do salonu, równie pustego co reszta domu. Duży, płaski telewizor był włączony, a głosy należały do ludzi z jakiegoś reality show. Dopiero po chwili na kanapie, tuz obok drzwi, przy których stałam, zauważyłam postać Zayna. Leżał on ze wzrokiem utkwionym w ekranie, ale nie trudno było się domyślić, że myślami był zupełnie gdzieś indziej. 
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam cicho, odchrząkując przez suchość w gardle. 
Zayn spojrzał szybko w moją stronę, zapewne nie słysząc moich kroków na schodzach. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym wrócił do oglądania. 
- W nowym domu - odpowiedział po chwili, na co zmarszczyłam brwi. 
Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy się tu przenieśliśmy, ale mój umysł nie mógł przywołać niczego poza ciemnością i bólem. Przegryzłam wargę.
- Dlaczego?
Zayn westchnął, zaciskając delikatnie szczękę i milczał przez dłuższy czas. Czekając na jego odpowiedź, przyjrzałam się dokładniej pokojowi. Podobnie jak w moim pokoju, widać w nim było ślady dawnego życia; czyste miejsca na ścianach oraz brak kurzu w pewnych miejscach na pułkach. Na małym kastliku, który obok kanapy i półki z telewizorem, był jedynym meblem w pomieszczeniu, stał wazon z uschniętymi kwiatami. Znowu poczułam delikatne ciarki na ciele. 
- Tu mi się bardziej podoba - powiedział w końcu Zayn, wyrywając mnie przy tym z zamyślenia. 
Jego odpowiedź nie miała dla mnie żadnego logicznego sensu, biorąc pod uwagę, że okna były pozbawione krat czy nawet zamków. Jednak była bardzo w jego stylu, miała mnie sfrustrować i dręczyć przez następne dni. 
Objęłam się ramionami i wyszłam z pokoju, decydując się na dalsze odkrywanie domu. Po prawej stronie od salonu znajdowała się przestronna i jasna kuchnia, której ledwo co kawałek spowodował, że myślami zaczęłam wracać do tej w moim domu. Nie mogłam już przywołać jej dokładnego obrazu, ale wiedziałam, że była podobna do tej; pełna światła i ciepła, w zimie pachnąca piernikami, a w lecie ziołami. Od razu obróciłam się na pięcie i ruszyłam w lewo. 
Przede mną pojawiły się duże, białe drzwi z chropowatymi szybkami, trochę porysowane i brudne. Powoli, oglądając się przez ramię, podeszłam do nich i mocnym, zdecydowanym ruchem szarpnęłam za klamkę, która tak jak oczekiwałam, ani drgnęła. Westchnęłam cicho i puściłam ją, kręcąc głową na swoją naiwność. Jak najszybciej zrobiłam parę kroków dalej. Były tu jeszcze tylko jedne drzwi. 
Przez to, że były lekko uchylone mogłam dostrzec jasną, niebieską narzutę, zwisającą z łóżka, która kontrastowała na tle różowawych ścian i brudno-brązowej szafki z kilkunastoma pudełeczkami pełnych tabletek. Zmarszczyłam brwi i przyśpieszyłam kroku. Kiedy już chciałam wejść do środka, nagle ręka Zayna zatrzasnęła mi drzwi przez nosem, przez co na nie wpadłam. 
- Co ty do cholery robisz? - zapytał, a jego oczy płonęły, czymś czego jeszcze nigdy nie widziałam u nikogo. 
Odsunęłam się od niego z lękiem, wpadając na ścianę za mną i przełknęłam szybko ślinę. 
- Ja tylko... byłam ciekawa - odpowiedziałam cicho. 
Jak tylko te słowa opuściły moje usta, poczułam na policzku mocne uderzenie, a następnie piekący ból. Położyłam delikatnie dłoń na zaczerwienionej skórze i zagryzłam mocno wargę, aby nie pozwolić łzom wypłynąć. 
- Nigdy więcej tam nie wchodź - powiedział ostro i wrócił do salonu, nawet na mnie nie spoglądając. 
Osunęłam się powoli na podłogę i schowałam twarz w dłoniach, zła na siebie.