tag:blogger.com,1999:blog-16810492479287070172024-02-18T23:29:22.544-08:00 Maybe you think that you can hidenoellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.comBlogger17125tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-78125884668304876222017-09-29T19:00:00.000-07:002017-09-29T19:00:00.395-07:00Sixteenth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moja głowa pulsowała, wybijając moje myśli z obiegu. Za zamkniętymi powiekami było zbyt jasno, bym mogła powrócić jeszcze do spania bez snów. Pod dłońmi poczułam delikatny materiał, więc westchnęłam cicho i otworzyłam oczy.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pokój był zupełnie inny, niż mój. Ściany były jasnozielone, okna duże i pozbawione krat, zza których mogłam usłyszeć ćwierkanie ptaków. Coś było nie tak.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podniosłam się do siadu i od razu poczułam, że to była zła decyzja. Moje oczy zaszły mgłą, a głowa rozbolała tak, jakby ktoś wbijał mi ostrza w jej tył. Przez parę chwil siedziałam nieruchomo, licząc w głowie do dwudziestu i czekałam aż bój przejdzie. Kiedy w końcu to nastąpiło, wzięłam głęboki oddech i rozejrzałam się dokładniej po pokoju. Był o wiele większy od poprzedniego, bardziej używany. Na ciemno brązowych półkach widać było małe paski kurzu, jakby coś co wcześniej na nich stało zostało zabrane nie tak dawno temu. Duża lustrzana szafa miała na sobie pełno odcisków palców, jakby ktoś niedbale ją otwierał i zamykał. Po moim ciele przeszły delikatne ciarki.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Powoli podniosłam się z łóżka, zauważając, że dalej jestem w tych samych ubraniach, co wczoraj, i podeszłam na palcach do drzwi. Niepewnie nacisnęłam klamkę, uchylając je. Moim oczom ukazał się przestronny, jasny korytarz, co trochę zachęciło mnie do wyjścia z pokoju. Ściany koloru kawowego miały na sobie jasne, kwadratowe plamy, gdzie pewnie dawniej znajdowały się przeróżne zdjęcia. W przedpokoju były trzy pary innych drzwi, tylko jedne delikatnie uchylone, ale zdecydowałam przeciw sprawdzaniu, co się za nimi znajduje. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Powoli ruszyłam w stronę schodów, pokrytych ciemnym dywanem i zeszłam na dół. Moje uszyły dobiegły przyciszone i przez to trochę zniekształcone głosy, za którymi podążyłam. Poprowadziły mnie do salonu, równie pustego co reszta domu. Duży, płaski telewizor był włączony, a głosy należały do ludzi z jakiegoś reality show. Dopiero po chwili na kanapie, tuz obok drzwi, przy których stałam, zauważyłam postać Zayna. Leżał on ze wzrokiem utkwionym w ekranie, ale nie trudno było się domyślić, że myślami był zupełnie gdzieś indziej. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Gdzie jesteśmy? - zapytałam cicho, odchrząkując przez suchość w gardle. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zayn spojrzał szybko w moją stronę, zapewne nie słysząc moich kroków na schodzach. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym wrócił do oglądania. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- W nowym domu - odpowiedział po chwili, na co zmarszczyłam brwi. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy się tu przenieśliśmy, ale mój umysł nie mógł przywołać niczego poza ciemnością i bólem. Przegryzłam wargę.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dlaczego?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zayn westchnął, zaciskając delikatnie szczękę i milczał przez dłuższy czas. Czekając na jego odpowiedź, przyjrzałam się dokładniej pokojowi. Podobnie jak w moim pokoju, widać w nim było ślady dawnego życia; czyste miejsca na ścianach oraz brak kurzu w pewnych miejscach na pułkach. Na małym kastliku, który obok kanapy i półki z telewizorem, był jedynym meblem w pomieszczeniu, stał wazon z uschniętymi kwiatami. Znowu poczułam delikatne ciarki na ciele. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Tu mi się bardziej podoba - powiedział w końcu Zayn, wyrywając mnie przy tym z zamyślenia. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jego odpowiedź nie miała dla mnie żadnego logicznego sensu, biorąc pod uwagę, że okna były pozbawione krat czy nawet zamków. Jednak była bardzo w jego stylu, miała mnie sfrustrować i dręczyć przez następne dni. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Objęłam się ramionami i wyszłam z pokoju, decydując się na dalsze odkrywanie domu. Po prawej stronie od salonu znajdowała się przestronna i jasna kuchnia, której ledwo co kawałek spowodował, że myślami zaczęłam wracać do tej w moim domu. Nie mogłam już przywołać jej dokładnego obrazu, ale wiedziałam, że była podobna do tej; pełna światła i ciepła, w zimie pachnąca piernikami, a w lecie ziołami. Od razu obróciłam się na pięcie i ruszyłam w lewo. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przede mną pojawiły się duże, białe drzwi z chropowatymi szybkami, trochę porysowane i brudne. Powoli, oglądając się przez ramię, podeszłam do nich i mocnym, zdecydowanym ruchem szarpnęłam za klamkę, która tak jak oczekiwałam, ani drgnęła. Westchnęłam cicho i puściłam ją, kręcąc głową na swoją naiwność. Jak najszybciej zrobiłam parę kroków dalej. Były tu jeszcze tylko jedne drzwi. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przez to, że były lekko uchylone mogłam dostrzec jasną, niebieską narzutę, zwisającą z łóżka, która kontrastowała na tle różowawych ścian i brudno-brązowej szafki z kilkunastoma pudełeczkami pełnych tabletek. Zmarszczyłam brwi i przyśpieszyłam kroku. Kiedy już chciałam wejść do środka, nagle ręka Zayna zatrzasnęła mi drzwi przez nosem, przez co na nie wpadłam. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Co ty do cholery robisz? - zapytał, a jego oczy płonęły, czymś czego jeszcze nigdy nie widziałam u nikogo. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odsunęłam się od niego z lękiem, wpadając na ścianę za mną i przełknęłam szybko ślinę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ja tylko... byłam ciekawa - odpowiedziałam cicho. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jak tylko te słowa opuściły moje usta, poczułam na policzku mocne uderzenie, a następnie piekący ból. Położyłam delikatnie dłoń na zaczerwienionej skórze i zagryzłam mocno wargę, aby nie pozwolić łzom wypłynąć. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nigdy więcej tam nie wchodź - powiedział ostro i wrócił do salonu, nawet na mnie nie spoglądając. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Osunęłam się powoli na podłogę i schowałam twarz w dłoniach, zła na siebie. </span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-71660180176328550322017-07-16T03:35:00.000-07:002017-07-16T03:39:17.781-07:00Fifteenth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*perspektywa Zayna*</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rano jeszcze zanim otworzyłem oczy, czułem ciężar dzisiejszego dnia i nie miałem ochoty wstawać, ale wiedziałem, że muszę. Mosca nie będzie zadowolony, jeśli nas tu zastanie jutro. </span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Westchnąłem i skopałem kołdrę ze swoich nóg, po czym wstałem z ociąganiem. Ubrałem się równie wolno, skupiając się na tej czynności bez reszty, by nie pozwolić swoim myślom na podsyłanie mi wątpliwości dotyczących mojego planu. Ten plan musiał się udać i tyle, inaczej oboje będziemy straceni. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W łazience chlusnąłem sobie zimną wodą w twarz, chcąc się trochę rozbudzić. Zdecydowałem przeciw goleniu się i tylko zaczesałem swoją już przydługą grzywkę na bok. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Spojrzałem w lustro i przez chwilę mierzyłem się wzrokiem z facetem w odbiciu, trochę miałem już dość tego drania. Wysunąłem rękę i otworzyłem szafkę, która znajdowała się za lustrem, po czym wyciągnąłem z niej opakowanie z tabletkami nasennymi, które było już w połowie puste. Schowałem je do tylej kieszeni spodni i zamknąłem szafkę. Zanim wyszedłem posłałem sobie ostatnie spojrzenie w lustrze, dodając sobie pewności. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zszedłem na dół, gdzie dziewczyna już od kilku godzin się krzątała i sprzątała te same rzeczy, co wczoraj. Miałem ochotę się zaśmiać jak niedorzeczne to było, ale wtedy musiałbym zaśmiać się z samego siebie, bo to ja to wszystko sprawiłem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna nie spojrzała nawet na mnie, a mi to nie przeszkadzało. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Od czasu jej próby ucieczki nie odzywałem się do niej, co miało być dla niej swoistą karą, bo wiedziałem jak bardzo pragnie teraz kontaktu z innymi ludźmi, nawet takimi jak ja. Czasami jednak, siedząc samotnie w swoim pokoju i pijąc resztki mojej whisky, czułem jakbym karał też samego siebie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Potrząsnąłem szybko głową, by pozbyć się tych bezużytecznych myśli i oparłem się o blat kuchenny, obserwując Grace, aż odwróci się i na mnie spojrzy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dziś jemy razem kolacje - oznajmiłem, kiedy w końcu to zrobiła. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jej usta lekko się otworzyły, a brwi zmarszczyły w zamyśleniu, przez co mały uśmieszek pojawił się na moich ustach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rzecz w tym, że dziewczyna była jak otwarta księga. Sposób w jaki myła podłogę w korytarzu dłużej i niedbale niż zwykle, wzrok mając zawieszony na zamkach w drzwiach oraz jak jej oczy wyraźnie się ożywiły i mięśnie działały sprawniej niż wczoraj. Planowała ucieczkę, co jest naprawdę głupie, ale również warte uznania po ostatniej porażce. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy dziewczyna skinęła w końcu głową w odpowiedzi, zabrałem się za przygotowanie wszystkiego. Nawet jeśli uważała, że jest za wcześnie na robienie kolacji, to niczego nie powiedziała i wróciła do swoich zajęć. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nasza lodówka była dokładnie zaopatrzona, żebym nie musiał wychodzić z domu na zakupy w czasie, kiedy dziewczyna była w środku, desperacko szukając drogi ucieczki. Powoli zacząłem przyrządzać jedyne danie, jakie potrafiłem zrobić, czyli spaghetti. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czułem na sobie ciekawski wzrok dziewczyny, co jakiś czas panoszący się po moich plecach, ale ignorowałem to, udając pochłoniętego gotowaniem. Kiedy makaron był gotowy, a sos już się gotował, odwróciłem się do niej. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nakryj do stołu - poleciłem obojętnym tonem, lecz na tyle surowym, by nie mogła nawet rozważyć sprzeciwu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skinęła głową i ze wzrokiem utkwionym w ziemię zaczęła wyciągać z szafki talerze i sztućce, po czym zaniosła je do pokoju. Ja w tym czasie przełożyłem makaron do miski oraz zdjąłem bulgocący sos z gazu. Zaniosłem je do pokoju i położyłem na środku małego, zgrabnie nakrytego stołu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna usiadła na jednym z krzeseł, specjalnie wybierając to najdalej od mojego, co zauważyłem z uśmieszkiem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Piłaś już kiedyś wino? - zapytałem, spoglądając na nią z wyzwaniem w oczach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna otworzyła usta, by coś odpowiedzieć, ale zrezygnowała i tylko pokręciła głową. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do kuchni, gdzie nalałem nam do kieliszków jedno z lepszych win, jakie kiedykolwiek piłem i właściwie już ostatnie z naszej spiżarni. Na desce, którą zostawiłem specjalnie na wierzchu, położyłem dwie tabletki nasenne i zmiażdżyłem je łyżką, po czym wsypałem do kieliszka dziewczyny. Podniosłem kieliszek, delikatnie nim poruszając, by okruszki tabletek szybciej się rozpuściły. Po chwili wziąłem też swój kieliszek i ruszyłem do pokoju. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna miała już nałożoną swoją porcję, ale jeszcze nie zaczęła jeść, czekając na mnie. Postawiłem kieliszek przed nią, nie spuszczając przy tym z niej wzroku, aż w końcu ugięła się i upiła łyk wina, krzywiąc się przy tym na gorzkawy smak. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uśmiechnąłem się pod nosem i wziąłem spory łyk ze swojego kieliszka, po czym usiadłem naprzeciw niej. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Smacznego, Grace - powiedziałem i z pewną dziwną przyjemnością obserwowałem jak jej ramiona spięły się, a po ciele przeszły ciarki, kiedy wypowiedziałem jej imię. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna nie odpowiedziała i pośpiesznie zabrała się za jedzenie. Co jakiś czas upijała niespokojnie swoje wino, co obserwowałem zadowolony kątem oka. Mnie nie śpieszyło się specjalnie z jedzeniem, wciąż miałem kilka dobrych godzin, by się stąd wynieść, tak by Mosca miał ten dom pusty i gotowy na kolejną ofiarę. Jednak musiałem nas jeszcze spakować i zabrać ze sobą wszelkie oznaki życia tutaj przez ostatnie kilka tygodni. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Cisza ciążyła między nami przez całą kolację, lecz nie przeszkadzało mi to zbytnio, a jeśli dziewczyna miała odmienne zdanie, to nie miała na tyle odwagi, by się odezwać. Trochę bawiło mnie jak wielkim tchórzem była przy mnie i jak wiele przewagi nad nią miałem. Skończyła szybciej niż ja, ale mimo to nie wstała od stołu, tylko posłusznie czekała na mnie. Bawiła się pustym kieliszkiem i wbijała wzrok uparcie w pusty talerz, zagryzając mocno wargę, zapewne powstrzymując się przez powiedzeniem czegoś. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy w końcu skończyłem, niemal podskoczyła od stołu i wzięła brudne naczynia, zanosząc je do kuchni. Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem za nią, zatrzymując się w progu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podczas mycia naczyń, jej ręce stopniowo coraz wolniej poruszały gąbką, a oczy mrugały szybciej, zamykając się co chwila na dłuższy moment. Jednak ona uparcie z tym walczyła, co naprawdę zaczynało mnie drażnić. Przecierała oczy o ramie i potrząsała głową, by się rozbudzić, zamiast po prostu się poddać. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Spojrzałem na wielki zegar na szarej ścianie i westchnąłem ciężko. Zaraz trzeba będzie się zbierać. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy skończyła i wytarła ręce o spodnie, z jej ust wydało się ziewnięcie, ale ona szybko to zamaskowała. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jesteś zmęczona? - zapytałem, siląc się na nonszalancki ton. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie, ja.. - Cokolwiek miała zamiar powiedzieć zostało przerwane przez kolejne ziewnięcie. - Źle spałam w nocy i pewnie to dlatego. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Yhm. - Skinąłem głową. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poczułem narastającą złość na siebie i jeszcze większą na tą upartą dziewczynę. Moje dłonie zacisnęły się w pięści, a usta ułożyły w cienką linię. Zanim jednak zdążyłem zrobić coś, czego potem bym żałował, w mojej głowie zrodził się pewien pomysł. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna stała teraz oparta o ścianę i co chwila pocierała oczy lub zasłaniała kolejne ziewnięcia. Podszedłem do niej powoli i zatrzymałem się, dopiero kiedy nasze twarze dzieliły milimetry. Uniosła od razu wzrok i spojrzała na mnie zmieszana i trochę zlękniona, niepewna mojego następnego ruchu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poczułem jej przyśpieszający oddech uderzający delikatnie o mój policzek i oblizałem powoli wargi, po czym uniosłem dłoń do jej policzka, kładąc ją na nim. Oczy dziewczyny się rozszerzyły, kiedy przerażone spojrzały prosto w moje, na co tylko uśmiechnąłem się delikatnie, a kciukiem potarłem jej wargi.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jakaś część mnie spodziewała się, że zacznie się wyrywać, walczyć, próbować mnie odepchnąć. Jednak jej ręce spoczywały spokojnie po obu jej stronach, a plecy nie odrywały się od ściany. Uśmiechnąłem się lekko na tę jej obojętność i zbliżyłem się jeszcze bardziej, zmniejszając dystans między nami do minimum. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oddech dziewczyny stał się urywany, a usta delikatnie się rozchyliły. W momencie gdy pochyliłem się jeszcze bardziej, lekko muskając jej wargi, dłoń spoczywająca dalej na jej policzku mocno pchnęła jej głowę do tyłu, tak że z głośnym, głuchym odgłosem uderzyła o ścianę. Jej oczy natychmiast się zamknęły, a ciało bezwładnie zsunęło się na ziemię. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uśmiechnąłem się drwiąco pod nosem i spojrzałem na zegar. Miałem dobry czas. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">______________</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie chciałam pisać notki pod tym rozdziałem, ale bardzo chciałam się z Wami podzielić moim podekscytowaniem, bo jestem naprawdę zadowolona z tego zwrotu akcji i tego jak dalej ona się potoczy. Czekam na Wasze opinie!!!</span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-11533378080871685422017-07-08T14:48:00.000-07:002017-07-16T03:40:10.671-07:00Fourteenth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kolejne dni spędzone w pozornej wolności mijały jakby beze mnie. Moje płuca wciąż wypełniały się równomiernie powietrzem, serce biło w swoim już normalnie szybkim tempie, a powieki mrugały raz po raz nawilżając oczy, ale wszystkie te czynności były mechaniczne i wymuszone. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wciąż usiłowałam oszukać swój umysł, że wszystko jest dobrze, że moje życie jest normalne, po prostu by nie zwariować do reszty. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wstawałam rano każdego dnia o siódmej, myłam zimną wodą twarz, unikając przy tym z zawziętością lustra, ubierałam się w te same ubrania i wychodziłam z pokoju. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy jedynym towarzystwem w ciągu całego dnia była mi cisza, moje myśli błądziły niebezpiecznie szybko i moja wizja rozmazywała się przed oczami. Musiałam się wtedy uszczypnąć i zacząć myśleć o czymś błahym, czymś co nie przypominało mi o tym gdzie jestem, a o tym gdzie byłam. Nuciłam w głowie melodie starych piosenek, które Alicia tak uwielbiała mi puszczać w drodze powrotnej ze szkoły, ale słowa się plątały i nie miały sensu, przywoływałam obraz swojego ogródka i liczyłam wszystkie zapamiętane kwiaty i ich odcienie, lecz z każdym dniem było ich coraz mniej. Była to straszna gra, ale o wiele gorsze byłoby nie granie w nią. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak nie ważne jak dobrze szło mi oszukiwanie samej siebie, Zayn zawsze znalazł sposób, by ściągnąć mnie gwałtownie i brutalnie do rzeczywistości. Nie musiał nawet nic mówić czy robić, sama jego obecność wystarczała. Jego mocne perfumy zakłócały te wspominane mojego taty, a jego ciężkie kroki zagłuszały delikatne stąpanie mamy przywoływane w moich myślach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To tak jakby nieświadomie lub może całkiem świadomie, próbował uwięzić mnie też w mojej głowie. Niestety zaczęło mu się to udawać. Wspomnienia rozmazywały się i coraz ciężej było mi coś sobie przypomnieć, z czasem więc nawet przestałam próbować. Stawałam się obojętna, jakby nic nie mogło mnie ruszyć, jakby wystarczył jeden mocniejszy podmuch wiatru, bym upadła rozbita na kawałki. Nie czułam się już sobą, czułam się wypłukaną przez samotność i upokorzenie muszlą, w której szumiała obojętność. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dni zlewały się w sobie, każdy był taki sam jak poprzedni. Moja rutyna była monotoniczna i męcząca, ale nic nie mogłam z tym zrobić, wiedząc, że za nieposłuszność groziły godziny w małym pokoju bez jedzenia czy picia. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wszystko było tak podobne, że nie wiedziałam nawet jaki mamy dzień czy nawet miesiąc - nawet nie miało to dla mnie większego znaczenia. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dopiero jeden dzień wyłamał się ze schematu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy skończyłam odkurzać dywany w pokoju na piętrze i wyłączyłam odkurzacz, nagle głos Zayna wypełnił cisze domu. Nie wiem czy to przez to, że nie słyszałam go o dawna, czy może przez echo panujące w domu jego słowa rozbrzmiewały głośno, zbyt głośno, bym mogła je zrozumieć. Podeszłam na palcach do drzwi od jego pokoju, do którego nigdy mnie nie wpuścił, i przyłożyłam ucho do cienkiego drewna. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Mówiłem ci już Mosca i nie będę się powtarzać - warknął i aż przeszły mnie nieprzyjemne mrówki, nie słyszałam tego tonu od wielu miesięcy. - Tak, rozumiem, tak - mówił dalej po chwili ciszy, pewnie słuchając rozmówcy. - Okej, do zobaczenia. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy usłyszałam pożegnanie, odskoczyłam od drzwi i szybko pobiegłam do pokoju obok, chwytając ściereczkę do kurzy, by Zayn nie domyślił się, że podsłuchiwałam. Pochylając się przy półce z książkami, uśmiechnęłam się pod nosem, a ziarnko nadziei zaczęło kiełkować w mojej głowie. Może będę miała jeszcze jedną szanse. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zayn wyszedł z pokoju po kilku chwilach i od razu poczułam na sobie jego spojrzenie - jestem pewna, że gdybym stała przodem do niego natychmiast odgadnąłby, co dzieje się w moich myślach, ale może zbyt długo z nim przebywałam i już potrafiłam go rozszyfrować, mieć nad nim przewagę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy, zamknąwszy najpierw drzwi pokoju na klucz, zszedł na dół, mój uśmiech zwiększył się, tak że musiałam przegryźć wargę, by się opanować. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">_______________</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hej hej, oto przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem po przerwie!! Zbilżamy się już do tak jakby drugiej części opowiadania, choć może lepszym określeniem będzie faza, ponieważ to dalej będzie jedna historia podzielona przez parę znaczących momentów w życiu naszej bohaterki. Hmm nie za bardzo już sama siebie rozumiem, bo jest już strasznie póżno, a ja przypomniałam sobie o dodaniu rozdziału przed chwilą ups. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">No nic, kończę już swój bełkot. Prosze zostawcie komentarz z opinią, jeśli dotarliście aż tutaj!!</span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-20762096326692236632017-04-22T01:24:00.001-07:002017-07-02T01:23:41.322-07:00Thirteenth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Im dłużej wpatrywałam się w sufit, tym bardziej zamazywały mi się ciemniejsze rysy i pęknięcia. Biel wirowała przed moimi oczami, przemieniając się co jakiś czas w szarość, a tam gdzie promienie słońca stykały się z farbą, widziałam złoto. Te trzy barwy mieszały się ze sobą, tworząc coś w rodzaju chaotycznego obrazu, od którego moje zmęczone po nieprzespanej nocy oczy zaczynały piec jeszcze bardziej, ale poniekąd lubiłam czuć ten ból - ostatnio była to jedyna rzecz jaką czułam.</span><br />
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Powoli mrugałam powiekami i brałam głębokie oddechy, czując jak moja klatka piersiowa równo unosi się i opada. Ogarniało mnie coś czego nie potrafiłam nazwać, ale nawet nie za bardzo chciałam. Nie chciałam nawet o tym myśleć, ostatnio nie lubiłam myśleć o czymkolwiek. Myślenie ostatnimi czasy zwodziło mnie, ożywiając moją złudną nadzieję, tylko by po chwili mogła ona runąć i ugrząźć na moim sercu. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dopiero szybkie i głośne pukanie, a zaraz po nim brzdęk przekręcania klucza, przywróciło mnie do rzeczywistości. Wstałam powoli, mając wrażenie jakby moje kości ważyły za dużo. Związałam włosy w luźnego kucyka i poprawiłam spodnie, ledwo trzymające się na moich biodrach. Nie miałam w pokoju lustra, ale spodziewałam się, że widzenie siebie teraz musiało by być okropne. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Otworzyłam drzwi i weszłam na korytarz. Dopiero kiedy moje bose stopy dotknęły miękkiego dywanu, odetchnęłam cicho i ruszyłam na dół po schodach. Jak zawsze, stojąc na ostatnim stopniu, spojrzałam w stronę drzwi, które jak dobrze wiedziałam były zamknięte na obydwa zamki. Nie wiedziałam czemu, ale chyba po prostu potrzebowałam tego, żeby nie wierzyć złudnie, że jestem normalna. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W kuchni zabrałam się do wypełniania swoich obowiązków, które Zayn przedstawił mi, gdy w końcu po kilku dniach zdecydował się wypuścić mnie z pokoju. Najpierw przygotowywałam obiad, potem zabierałam się za sprzątanie różnych zakamarków domu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie miałam nic przeciwko tej rutynie, właściwie to trochę cieszyłam się, że ją mi narzucił, inaczej już dawno bym zwariowała. Wdychanie chemikaliów z płynów do mycia podłóg czy oglądanie zmarszczek na moich dłoniach po myciu naczyń, przypominało mi normalność, a ponieważ pragnęłam jej tak strasznie, udawałam, że robię to z własnej woli. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zayn zdawał się to wiedzieć, dlatego chyba postanowił codziennie niszczyć tą małą bańkę udawanej normalności. Cokolwiek bym nie robiła zawsze czułam na sobie jego przeszywający wzrok, jak niewidzialny łańcuch krępujący moje ruchy i myśli. Zawsze zdawał się być krok przede mną i każda ewentualna próba ucieczki kończyła się fiaskiem. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pewnego dnia prawie mi się udało.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Było to zaraz na początku mieszkania na górze. Powoli wdrażałam się w rutynę, ale i tak każdego wieczoru powtarzałam sobie w myślach jak zachowywał się Zayn i wyliczałam wszystkie możliwe drogi ucieczki. Moje serce było pełne nadziei, a rozum przekonania, że może mi się udać. Jednego dnia obudziłam się z pewnością, że to był właśnie ten dzień. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jak zwykle zeszłam na dół i zabrałam się za obowiązki. Kątem oka obserwowałam Zayna i kiedy poszedł do łazienki, zabrałam z szafki nóż i zamknęłam ją cicho. Na palcach podeszłam do drzwi i zaczęłam grzebać przy zamku wsuwką, którą sam mi dał. Moje serce biło jak szalone, a w uszach szumiała mi krew. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W końcu drzwi wydały z siebie ciche zgrzytnięcie i otworzyły się powoli. Upuściłam wsuwkę i szybko wyszłam na zewnątrz, zostawiając za sobą otwarte drzwi i wszystkie koszmary. Kiedy moje bose stopy dotknęły miękkiej trawy, do moich oczu napłynęły ulgi i szczęścia łzy i zaczęłam biec. Dotarłam do furtki, która nie była zamknięta i stała bezsilnie na drodze pomiędzy mną a wolnością. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Sięgnęłam drżącą dłonią do furtki, lecz zanim zdążyłam ją nacisnąć, poczułam mocne dłonie; jedną zaciskającą się na mojej talii, a drugą odcinającą mi powietrze i niemal zgniatającą moją szczękę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Próbowałam krzyczeć, ale czułam się jakbym była pod wodą, a każde otwarcie ust, powodowało, że do moich płuc napływało więcej wody, która ciążyła we mnie jak kotwica. Próbowałam się wyrywać, rzucałam się na boki i kopałam nogami w powietrzu, ale czułam się jakbym ruszała kamieniami i one miażdżyły moje myśli i moją dusze. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jedyne co mogłam zrobić to pozwolić łzom spłynąć po policzkach i beznadziejnie patrzeć, jak błękitne niebo poranka i zielona, błyszcząca od rosy trwa znikają za ciężkimi drzwiami. Poczułam jakby mój duch też za nimi zniknął. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zayn zaciągnął mnie ze sobą do łazienki, gdzie stało największe lustro w całym domu i które musiałam pucować dwa razy w tygodniu. Postawił mnie przed nim i odsunął się nieco, ale pozostając na tyle blisko, by w każdej chwili ponownie mnie złapać. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Co widzisz Grace? - zapytał tonem jakby pozbawionym emocji, ale ja mogłam wyczuć w nim nutkę rozbawienia. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Trzymałam jednak wzrok dalej twardo utkwiony w podłodze, przez co on westchnął i mocno chwycił mnie za szczękę, nakierowując moją głowę prosto. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Co widzisz? - powtórzył, tym razem brzmiąc na bardziej zniecierpliwionego. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Spojrzałam w lustro. Bezsilna, beznadziejna i złamana. Te trzy słowa zdawały się idealnie opisywać dziewczynę, którą widziałam przed sobą. Jej włosy kiedyś lśniące i równo obcięte, teraz pokołtunione i brudne. Jej cera kiedyś delikatnie opalona i przyjemnie miękka, teraz sucha i blada. Jej oczy kiedyś rozbawione, teraz czerwone od płaczu. Im dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej nie chciałam wierzyć, że to ja. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Bo wiesz co ja widzę? - zapytał mnie, spoglądając na moje odbicie tak zawzięcie i wrogo, że z trudem przełknęłam ślinę i poczułam jak moje serce przyśpiesza. - Widzę nikogo - szepnął mi do ucha. - Kogoś za kim nikt nie tęskni. Kogoś kogo nikt nie szuka. Kogoś kogo nikt nie potrzebuje. Kogoś kogo nikt nie kocha. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wypierałam każde słowo Zayna, lecz one odbijały się teraz we mnie jak upiorne echo i stawały się coraz głośniejsze. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przerażenie musiało pokazać się na mojej twarzy, bo usłyszałam jego cichy śmiech. Pociągnął mnie za ramię na górę i wepchnął do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Poczułam jakby zamknął za nimi też moje serce. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">______________</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Bardzo, bardzo chciałam was przeprosić, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział!! Napisałam jego początek już jakiś czas temu, jednak nie byłam z niego do końca zadowolona, dlatego też nie chciałam go wtedy publikować. Teraz za to jestem z niego naprawdę zadowolona. Mam też kilka nowych pomysłów na to opowiadanie i myślę, że wam również się spodobają. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Koniecznie napiszcie mi w komentarzach, co myślicie o tym rozdziale!!!</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-53564124216398067912017-02-05T01:48:00.002-08:002017-04-22T01:39:06.837-07:00Twelfth <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Następnego dnia przyszedł do mnie później niż zwykle. Nie zdziwiło mnie to. Może dał mi czas dla siebie, którego jednak naprawdę mi nie brakowało albo po prostu nie miał ochoty się ze mną mierzyć, albo nie miał ochoty na mnie patrzyć, w takim wypadku była by nas dwójka. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak zdziwił mnie brak jedzenia w jego ręku, przez co zmarszczyłam brwi i instynktownie się spięłam. Coś było nie tak. Wyraz jego twarzy tylko to potwierdzał; grymas pomiędzy czymś w rodzaju niepewności i obawy, ale też upartości, na jego ustach nie widniał zwyczajowy uśmieszek, a oczy błądziły po ścianie za mną. Widziałam go takiego tylko raz, kilka tygodni temu, kiedy zapytał o moje imię i nazwisko. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oparł się o ścianę naprzeciw mnie i w końcu spojrzał prosto na mnie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Pozbieraj rzeczy ode mnie - polecił, tonem nie znoszącym sprzeciwu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Westchnęłam cicho i chwyciłam szczotkę i kalendarzyk, leżące na materacu. Następnie p</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">owoli podniosłam się z miejsca pod ścianą, czując na sobie jego czujne spojrzenie i podeszłam do części zasłoniętej parawanem, gdzie obok toalety leżały chusteczki, mydło i pudełeczko tamponów. Zastanawiałam się przez chwile czy muszę mu je oddawać, czy nie lepiej zwyczajnie skłamać, że się skończyły. Byłam zbyt zdesperowana.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Wszystkie - dodał głośno, kiedy zaczął się niecierpliwić. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przegryzając wargę, wyszłam zza parawanu ze wszystkim i podeszłam do niego. Obrzucił mnie podejrzliwym spojrzeniem, ale nawet nie zwrócił uwagi na przedmioty w moich rękach. Chwycił mnie mocno za przedramię i pociągnął za sobą, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że właz od celi był przesunięty. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie mogłam powstrzymać uśmiechu ulgi, wtargającego na moją twarz. Nawet nie zważałam na jego brutalne pchnięcia i mamrotane pod nosem przekleństwa, żebym się pośpieszyła; mogłam patrzeć tylko na wnętrze piwnicy, za której widokiem naprawdę się stęskniłam. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miałam ochotę upuścić moje dotychczasowe skarby i upaść przed Zaynem na kolana i dziękować za litość. Jednak zanim mogłam to zrobić, posłał mi stanowcze spojrzenie i pociągnął za ramie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rozluźniłam ramiona i pozwoliłam mu się prowadzić, w głowie wyobrażając już sobie ponowne spotkanie z rodzicami i Alice. Poczułam łzy szczęścia w oczach, kiedy zobaczyłam drzwi wyjściowe i szarpnęłam się do przodu. Zayn jednak mocniej mnie chwycił i pociągnął w głąb domu do schodów prowadzących na piętro. Utkwiłam zrozpaczone spojrzenie w drzwiach i jęknęłam bezgłośnie, zaciskając oczy. Zebrałam w sobie wszystkie siły i wyrwałam się z jego uścisku, upuszczając przedmioty z rąk. Podbiegłam do drzwi i mocno szarpnęłam za klamkę, jednak ona ani drgnęła. Pociągnęłam jeszcze raz i jeszcze raz, ale dalej bezskutecznie. Miałam wrażenie, że mój najgorszy koszmar się spełnia; byłam tak blisko do bycia wolną, a jednocześnie tak daleko. Byłam całkowicie bezsilna. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wtedy on poszedł do mnie i chwycił mnie mocno w talii, po czym zaciągnął po schodach. Zaczęłam się wyrywać i płakać, i błagać, ale on zdawał się tego nie słyszeć, zaciskając tylko ucisk na moich żebrach, tak że z każdym krokiem ciężej było mi złapać oddech. Moje ciało było całkowicie bezwładne w jego rękach, więc musiał ciągnąć mnie po stopniach, obijając moje kostki i stopy, ale wszystko było mi już obojętne. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Puścił mnie dopiero przed drzwiami do jakiegoś pokoju na piętrze, które otworzył i wepchnął mnie do środka. Spodziewałam się, że wejdzie tam razem ze mną, co już i tak było mi obojętne, ale on zatrzymał się w progu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To twój nowy pokój, Grace. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Spojrzałam na niego przerażona i potrząsnęłam głową, wypierając jego słowa z myśli. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie możesz mnie wypuścić? - zapytałam cicho, głosem ochrypłym przez płacz. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">On tylko uśmiechnął się drwiąco, a ja zamknęłam oczy, dobrze znając odpowiedź. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie ufam ci kochanie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poczułam jak wzbiera się we mnie płacz bezsilności i desperacji. Chciałam wrzeszczeć i rzucić się na niego, ale jednocześnie chciałam błagać na kolanach i płakać. Jednak nie zrobiłam nic. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-54869720655644958022017-01-20T19:00:00.000-08:002017-02-05T01:57:49.626-08:00Eleventh<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dużo normalnych, codziennych czynności wymagało ode mnie ciągłego wystawiania swojej silnej woli na próbę. Nie mogłam każdego dnia brać gorących kąpieli, zamiast tego raz na dwa dni wylewałam na nagie ciało kubek zimnej wody. Pozbawiona byłam wszelkich produktów kosmetycznych, więc musiałam radzić sobie z uczuciem, jakie powodował ich brak. Czułam się wyprana z delikatności czy piękna, nawet niekiedy myślałam o sobie jako o odrażającej. Czasami też łapałam się na zastanawianiu się, co myśli o mnie porywacz, kiedy patrzy na mnie spokojnie oczami pozbawionymi emocji. W jakimś dziwnym sensie chciałam mu się podobać; chciałam czuć się dziewczyną, nie porwaną.</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Miałam ochotę wrzeszczeć na porywacza, a nawet rzucić się na niego z pięściami za to co mi zrobił. Pozbawił mnie normalnego życia, a ja musiałam udawać, że jakoś sobie z tym radzę. Jednak mimo wszystko nie mogłam się na to zdobyć. Za każdym razem, kiedy przychodził, miał coś dla mnie i może to przez to, że to jedyna osoba jaką widziałam w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, ale naprawdę było mi miło, parę razy prawie miałam ochotę powiedzieć mu 'dziękuje'. Jednak na to też nie mogłam się zdobyć. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Byłam po prostu rozdarta. </span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">A mój oprawca, bo naprawdę nie mogłam zmusić się, by nazwać go Zayn - to by było zbyt ludzkie, doskonale wydawał się zdawać z tego sprawę. Czasem na jego twarzy mogłam dostrzec cień bezczelnego uśmieszku lub ten drwiący błysk w oku, ale nigdy nie wspomniał słowem o mojej widocznej słabości. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Może on był równie rozdarty jak ja. Nie wiedziałam czy to normalne czy nie, ale byłam tu już naprawdę długi czas. Dni przelewały się w tygodnie, a z nich w mgnieniu oka robiły się miesiące. A on zaczął przychodzić do mnie codziennie, nie zawsze chciał rozmawiać i po prostu obserwował jak jem, ale czasami poruszał nasze ulubione błahe tematy. Potrafiliśmy godzinę debatować o wszystkim i o niczym, czasem o pogodzie, czasem o filmach, a innymi razami o muzyce. Nie pytałam czemu to robił, nawet o tym nie myślałam, zwyczajnie akceptowałam jego obecność, wypierając myśl, że mogła mi się ona w pewnym momencie zacząć podobać. Często po naszej rozmowie na jakiś temat on przynosił mi coś co wspomniałam, ze było mi potrzebne; na początku czułam się przez to niemożliwie uniżona, ale teraz się z tym pogodziłam, nawet co gorsze przestało być to dla mnie problemem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Działy się ze mną rzeczy, których nie mogłam wyjaśnić, do których nie chciałam się przed samą sobą przyznać.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy wieczorami gasło światło, coraz rzadziej śniłam o delikatnych dłoniach mamy czy stanowczym głosie ojca. Oni byli tam, a ja tu. I powoli traciłam nadzieje, tak szybko jak traciłam wspomnienia, że jeszcze ich zobaczę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ale nie miałam zamiaru się poddać albo tak sobie przynajmniej wmawiałam, żeby w nocy moje koszmary mnie nie pochłonęły. Nie chciałam by porywacz odebrał mi również wiarę. Nie mógł. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ale też nie musiał. Myśląc częściej o tym jak zagospodarować dzień w piwnicy niż jak będzie, kiedy się z niej wydostanę, sama ją sobie odbierałam. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tego dnia porywacz przyszedł jak zwykle z tacką z jedzeniem i swoim kpiącym uśmieszkiem na ustach. Podał mi ją bez słowa i ustawił się naprzeciw mnie, przyglądając mi się uważnie. Odchrząknęłam, przystawiając do ust kubek z herbatą, co było naszym znakiem do rozpoczęcia rozmowy. Dziś czułam się wyjątkowo samotnie, ale nie miałam pojęcia czemu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak on się nie odzywał, jakby robił mi na złość i dalej się po prostu we mnie wpatrywał, a ja przysięgam, że mogłam dostrzec cień uśmieszku na jego wargach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jaka jest dzisiaj pogoda? - zapytałam po chwili, zbyt zdesperowana i utkwiłam w nim czuje spojrzenie. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdzieś po drodze granice między nami się zatarły i już nie bałam się go aż tak jak na początku, ale za to działa się gorsza rzecz - zaczynałam widzieć w nim człowieka takiego jak ja.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">On jednak dalej milczał. Oparł się wygodniej o ścianę i rozluźnił ramiona. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- W lecie, bo chyba już się zaczęło, zawsze jego gorąco, ale jestem ciekawa jak bardzo - wybełkotałam, nie poddając się. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Porywacz tylko uniósł w górę kącik ust, w geście politowania nade mną. Wtedy i ja zacisnęłam usta i pozostałam cicho, jedząc swoje jedzenie. Normalnie teraz nastąpiła by cisza przerywana tykaniem wskazówek zegara, ale tu nie mia łam nawet takiego luksusu. Musiałam uważnie wsłuchiwać się w nasze oddechy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Czujesz się tu dobrze? - zapytał po chwili tak nagle, że myślałam, że sobie to wyobraziłam. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zmarszczyłam natychmiast czoło i spojrzałam na niego jak na wariata.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Oczywiście, że nie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ta odpowiedź wydawała się go zadowolić, bo oblizał powoli wargi, a jego oczy rozjaśniły się. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Co byś zrobiła, żebym cię stąd wyprowadził? </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rozszerzyłam oczy i omal się nie rozpłakałam. Po tych wszystkich tygodniach tortur samotności, bliska obłędu, kiedy zdążyłam już stracić nadzieje, on mówi coś takiego. Nie wahałam się nad odpowiedzią:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Wszystko. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wszystko byle bym znowu przytuliła mamę, zobaczyła spokojne oczy ojca i usłyszała dźwięczny śmiech Alice. Dla nich mogłabym zrobić wszystko, zwłaszcza teraz kiedy i tak nie miałam ani godności, ani wstydliwości. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zayn uśmiechnął się drwiąco, jakby znał już moją odpowiedź i pragnął ją tylko usłyszeć i skinął powoli głową, po czym zabrał tackę i wyszedł bez słowa, zostawiając mnie rozdartą. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dopiero teraz naprawdę uświadomiłam sobie jak wielką miał nade mną władze; mógł tak łatwo dać mi nadzieje, jak i ją odebrać. Wystarczyła nikła obietnica, a byłabym w stanie zrobić, co każe bez mrugnięcia okiem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skuliłam ramiona i położyłam się na niewygodnym materacu, bezskutecznie starając się zatrzymać łzy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">_____</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oto kolejny rozdział! Mam wrażenie, że strasznie przyśpieszyłam akcje, bo druga scena miała się pojawić dopiero w następnym rozdziale, ale miałam zbyt wielką blokadę twórczą, by jej nie dodać. Tak czy siak osąd jak zawsze zostawiam wam xxx</span><br />
<br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-37784004360222109092017-01-06T01:36:00.000-08:002017-01-29T01:16:59.327-08:00Tenth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tutaj, w moim prowizorycznym "domu", w ciągu kilku tygodni cała hierarchia wartości uległa pomieszaniu. Moim największym zmartwieniem dawno przestało być, czy chłopak, który mi się podoba w końcu mnie zauważy albo czy bluzka pasuje mi do butów i torebki. Teraz jedyne czym się przejmowałam był, o ironio, mój porywacz; to on przynosił mi każdego dnia jedzenie i utrzymywał przy jakim takim zdrowiu psychicznym, więc paradoksalnie tylko dzięki niemu żyłam. Czasami śniło mi się, że coś mu się dzieje, upada i traci przytomność lub nagle postanawia popełnić samobójstwo przez to, że mnie porwał. Zawsze budziłam się wtedy z krzykiem. Gdyby on zginął, ja razem z nim. Zagrzebana żywcem w wilgotnej piwnicy umarłabym z głodu i pragnienia w nieludzkich męczarniach, a moje ciało znalazła by rodzina, która by tu kiedyś zamieszkała. Tak więc nie chciałam, żeby coś mu się stało i jakkolwiek bardzo nienawidziłam się za to uczucie, nie mogłam zmusić się by przestać, bo moja samolubna chęć życia była zbyt wielka.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Może to przez fakt, że za długo nie byłam wśród ludzi, ale miałam wrażenie, że i on choć trochę się o mnie martwi. W końcu przychodził tu codziennie, choć tak naprawdę już dawno mógł mnie wydać komuś lub zabić. Jednak może ja tylko chciałam tak myśleć, bo przecież nie przynosił mi codziennie jedzenia, by utrzymać mnie przy życiu z dobroci serca. A ponieważ oprócz myślenia nie mogłam robić nic, ciągle się nad tym zastanawiałam, ale wciąż nie mogłam go rozgryźć. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czasami zastanawiałam się nad zadaniem mu tego pytania, ciekawska jakie są jego wymówki. Jednak bałam się, że wtedy przekroczyłabym jaką niewidzialną granicę. która z każdym dniem bardziej się oddalała i rozciągała. Nasze rozmowy były krótkie i dla normalnych ludzi pewnie bezsensowne, jednak ani ja, ani on nie byliśmy normalni w żadnym tego słowa znaczeniu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nasze rozmowy były zawsze o pogodzie, temacie bezpiecznym i neutralnie bezwartościowym. Lubiłam je. Czasami podczas tych rozmów na myśl przychodziło mi pełno pytań, które chciałam zadać porywaczowi, jednak rzadko kiedy znajdywałam w sobie wystarczająco wiele odwagi, by wypowiedzieć je na głos. Było jednak kilka chlubnych wyjątków.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dziś padało - poinformował mnie kiedyś niby nonszalancko. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Bardzo? - spytałam, spoglądając na ścianę i wyobrażając sobie w tym miejscu okno.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie zbyt. - Wzruszył ramionami. - Taka mała mżawka, ale to wystarczyło, aby całe miasto stanęło w miejscu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skinęłam głową, chcąc pokazać, że słucham. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu, co poniekąd dodało mi odwagi, aby zadać kolejne pytanie:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- W jakim mieście jesteśmy?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Poczułam przeszywające spojrzenie porywacza i skuliłam się nieco w sobie, bojąc się, że to zbyt poważne i wymagające zbyt ważnej odpowiedzi. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- W Denwer - odparł spokojnie, jakby po długich chwilach zastanowienia uznał, że z tę informację pewnie zabiorę ze sobą do grobu. Ja też tak sądziłam, więc nagle zdziwiłam się sama sobie, po co była mi ta odpowiedź. To nie tak, że poznawszy ją, miałam poczuć skrzydła u ramion i stąd wyfrunąć, lecz zdawało się, że moje rozczarowane ego właśnie o tym myślało. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To nie był jedyny raz, kiedy moje słabe nadzieje nade mną zwyciężyły. Było nawet kilka takich momentów. Kolekcjonowałam je w swojej pamięci jako swoje małe zwycięstwa. Wiedziałam, że donikąd mnie nie zaprowadzą i nie pomogą mi stąd uciec. Mój porywacz również zdawał sobie z tego sprawę; przy każdym moim pytaniu w jego oczach pojawiał się niebezpieczny błysk, bowiem poniekąd wtedy byłam pod jego całkowitą kontrolą i nawet gdyby mnie okłamał, nie mogłabym tego wiedzieć. Dla niego to było niczym zabawa, okrutna zabawa. Uwielbiał gnębić mnie odpowiedziami, które jednocześnie mogły być prawdziwe i fałszywe, a ja je wszystkie zdesperowana łykałam. Posunął się nawet do tego, że zdradził mi swoje imię. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Grace to bardzo ładnie imię - powiedział kiedyś, na co nie mogłam się powstrzymać od zmarszczenia czoła w zdziwieniu, przygotowana na koleją pogawędkę o pogodnie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skinęłam delikatnie głową, nie pewna do czego niby miała prowadzić ta rozmowa. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Może nieco przeciętne - dodał po chwili. - Na szczęście ty nie jesteś przeciętna. - Ułożył usta w małym uśmieszku. - Ciekawe ile dziewczyn przed tobą z takim imieniem zostało porwanych. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zacisnęłam dłonie w pięści, wiedząc już, że próbuje mnie jakoś sprowokować, a ja nie zamierzałam dać mu tej satysfakcji. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Pewnie żadna - kontynuował, a jego głos aż przesiąkał kpiną. - To niemalże królewskie imię. Moje niestety jest bardzo zwyczajne, po prostu Zayn. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jak tylko te słowa opuściły jego usta, moja głowa wystrzeliła w górę i spojrzałam na niego z szerokimi oczami. Przez chwilę wpatrywałam się z niego, próbując wyczytać ze zmęczonej twarzy jego motywy, jego plan, cokolwiek byle by móc się tego trzymać i nie dać się złamać. Jednak niczego nie zobaczyłam. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dlaczego mi to mówisz?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">On roześmiał się, jakby to było tym na co czekał, po czym odbił się nogą od ściany i wolnym krokiem podszedł do mnie. Zatrzymał się kilka centymetrów ode mnie i kucnął, aby nasze oczy były na równym poziomie. Pochylił się do przodu, tak że moc jego perfum zakręciła mi w głowie, i odparł:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Bo mogę, kochanie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jego oddech drażnił moje ucho i posłał dreszcz przez całe moje ciało. Poczułam jak mimowolnie łzy zbierają mi się w oczach, więc odwróciłam głowę, aby nie mógł tego zobaczyć. On tylko się roześmiał i wyszedł. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Niekiedy jednak przychodził i po prostu razem milczeliśmy, próbując złapać chwilę normalności. Z braku innego zajęcia wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem; czasami budziła się we mnie wtedy nadzieja i starałam się zapamiętywać każdą najmniejszą zmarszczkę na jego twarzy, żeby policja, kiedy już uda mi się uciec, miała dokładny rysopis. M</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ój umysł jeszcze nie całkiem się poddał, ciągle wydawało mi się, że kiedyś to wszystko dobiegnie końca.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak nadzieje te były płonne i sama dobrze o tym wiedziałam. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czasami oprócz tacki z jedzeniem porywacz przynosił mi małe prezenty, z których cieszyłam się jak dziecko. Miały one wszystkie swoje specjalne miejsce obok starego materaca, ukryte w stosiku z mojej nowej koszulki, aby nie zniszczyły się szybko od wilgoci. Większość z nich była przedmiotami codziennego użytku, na które w domu nie patrzyłam dwa razy, a tu dodatkowo przybierały wagę największych skarbów. Szczotki do włosów używałam raz dziennie, nie chcąc jej zabrudzić.<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> Mał<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">e</span>, białe mydełk<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">o brałam do ręki raz na dwa dni, kiedy czu<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">łam, iż sama woda nie zdoła poradzić sob<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ie z całym brudem. <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Paczuszka mokrych chusteczek<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> zost<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ała <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">otworzona </span>raz jed<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">en, gdy woda z kurka nie chci<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ała lecieć przez trzy dni z rzędu. <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W żaden <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">sposób nie mogłam uniknąć używania zawartości opakowania tamponów<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">, nad czym strasznie ubolewa<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">łam, widząc ich <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">regularnie malejącą licz<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">bę. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Za wszystko t<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">o był<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">am wdzięczna porywacz<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">owi<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">. J</span>ednak za każdym razem, kiedy <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">dziękowałam</span> mu za coś uśmiechem, czułam jak <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">wewnątrz</span> coś mnie w<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ręcz <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">rozsadza</span>, chcąc wydostać si<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ę i krzyczeć, ż<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">e przecież on mi to zrob<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ił <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">i wszystko to, co mi teraz przynosi jest jedynie marną atrapą normalności<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">, za którą powinnam go nienawidzić, a nie uw<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">iel<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">b</span>i<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ać. On zdawał się widzieć moje rozdarcie i <span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">na szcz<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ęście </span>miał choć tyle szacunku do mnie, aby odwracać w ty<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">ch momentach wzrok. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
_____________________________________________________<br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hej kochani! Dziś przychodzę do was z przerywnikowym rozdziałem, bo już niedługo zacznie się nieco inna akcja. Dajcie znać o myślicie!!</span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-74970742830094968892016-12-17T01:23:00.000-08:002017-01-07T03:59:25.327-08:00Ninth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moja najlepsza przyjaciółka, Alice, po każdym zerwaniu lub dostaniu złej oceny, mawiała, że zawsze trzeba skupiać się na pozytywach danej sytuacji. Wtedy nie trudno było je znaleźć. Teraz jakkolwiek bym się nie starała, najnormalniej w świecie nie mogłam ich dostrzec. Siedząc tu już prawie cztery tygodnie, powinnam coś znaleźć, ale właśnie, byłam tu gdzie byłam i nic nie wskazywało na to, aby miało się to zmienić.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mogłoby się wydawać, że porywacz chciał mi umilić czas, przynosząc mi najróżniejsze rzeczy, o które nigdy nie śmiałabym prosić, a były mi bardzo potrzebne. Jednak wciąż, to on mnie tu uwięził, więc to, że to robił nie znaczyło nic. Albo tak sobie wmawiałam.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Porywacz przyszedł punktualnie razem z jedzeniem i kolejnym małym prezentem, którym okazał się być mały kalendarzyk razem z długopisem. Nieco zdziwił mnie ten podarunek, ale nic nie powiedziałam jak zwykle. Okładka kalendarzyka była cała biała z drobnymi złotymi literkami na środku '2015'. Kiedy po niego sięgnęłam, uderzyło mnie jak bardzo brudna jest moja dłoń i paznokcie, bowiem zostawiałam na białym papierze szare zmazy. Musiałam zamknąć oczy, żeby powstrzymać się od wymiotów na samą myśl jak bardzo brudne była reszta mojego ciała. W pomieszczeniu nie było wanny ani nawet normalnego zlewu, jedynie zardzewiały kurek, z którego po odkręceniu wylewało się zaledwie kilka, żółtawych kropel. Czasem podstawiałam pod niego kubek po herbacie, aby nabrać wody, lecz po całym dniu zapełniała się ledwo co połowa naczynia, czego używałam, aby polać włosy i twarz. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ośmieliłam się spojrzeć na porywacza, kiedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Może i był ryzykowny, ale w tym momencie śmierć była by wybawieniem, więc tak naprawdę nie miałam nic do stracenia. Chłopak stał w swoim zwyczajowym miejscu, bawiąc się rąbkiem czerwonej, kraciastej koszuli. Jego twarz była spokojna, znudzona wręcz. Nie zanosiło się na to, że będzie dziś ze mą rozmawiał. Pomyślałam, że równie dobrze mogę zapytać teraz. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Mogłabym się wykąpać? </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Na dźwięk mojego głosu, głowa chłopaka natychmiast się uniosła i wbił we mnie poważne spojrzenie. Patrzył się na mnie przez kilka dobrych minut, zanim na jego usta nie wpłynął mały uśmieszek. Odbił się nogą od ściany i podszedł do mnie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dlaczego? - zapytał kpiąco, a ja doskonale wiedziałam, że zna odpowiedź. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- J-jestem brudna i śmierdzę - odparłam, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Nie dam mu tej satysfakcji, że udało mu się mnie dobić, bo tak nie było. Dumę straciłam już dawno temu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna uniósł drwiąco brwi. Wbijając paznokcie w dłoń, powstrzymywałam się przed rozpłakaniem się i błaganiem na kolanach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jutro - powiedział, po czym, nim zdążyłam w pełni zrozumieć jego słowa, zabrał tackę i wyszedł z pokoju. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">*****</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Następnego dnia przyszedł dopiero pod wieczór i ku mojemu rozczarowaniu, bez jedzenia. Najwyraźniej to cena kąpieli, którą gotowa byłam ponieść. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W prawej dłoni miał za to kawałek zielonego materiału, który był zbyt znajomy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Wstań - rozkazał, pozbawionym emocji głosem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zrobiłam to tak szybko jak byłam w stanie. Nie uniosłam głowy, trzymając wzrok utkwiony na dłoniach mężczyzny. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Obróć się. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Ponownie bez słowa wykonałam jego polecenie. Poczułam jak brutalnie przysuwa mnie za biodro jedną dłonią, abym znalazła się bliżej niego, a następnie ciągnie obie moje ręce do tyłu. Obwiązał mi złączone nadgarstki szorstkim materiałem, po czym z powrotem mnie obrócił twarzą do niego. Nim zdążyłam posłać mu spojrzenie, odwrócił się i pociągnął mnie za sobą do wyjścia. Wypchnął mnie pierwszą, przez co potknęłam się o niewielki próg i, będąc zbyt słabą na utrzymanie równowagi, upadłam na kolana i ramię, chcąc uchronić twarz. Przeszywający ból w kościach przypomniał mi o tamtej scenie miesiąc temu, kiedy to upadłam tak samo, ale wewnątrz mojej celi. Chciałam przez to jednocześnie płakać i się śmiać, lecz nim zdołałam zrobić cokolwiek, poczułam silne kopnięcie w bok i wymamrotane gniewnie 'przesuń się'. Strach przed kolejnym uderzeniem był silniejszy od braku sił, więc cała drżąc wykonałam jego polecenie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy i on znalazł się w pomieszczeniu, nie zwracając sobie mną głowy, zaczął ukrywać przejście, przesuwając szafkę. Ze łzami w oczach uświadomiłam sobie, że to idealna okazja do ucieczki, jednak moje nogi były zbyt obolałe, aby mnie podnieść i biec do najbliższych drzwi na zewnątrz. Porywacz jakby czytając mi w myślach, parsknął śmiechem, kiedy skończył i mocno podciągnął mnie do góry. Miał mnie za tchórza i nie dziwiłam się mu, sama nie mogłam gardzić sobą bardziej. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moje nogi były jak z waty, więc całą drogę do łazienki, mężczyzna nie tyle mnie prowadził, co utrzymywał w pionie i ciągnął za sobą. Zatrzymaliśmy się przed białymi drzwiami, które otworzył mocnym kopnięciem. Wepchnął mnie do środka, gdzie zobaczyłam napełnioną już wodą i bąbelkami wannę. Rozwiązał mi dłonie, po czym nie ruszył się z miejsca. Zagryzłam wargę prawie do krwi. Nie miałam siły się tym przejmować, wiec po prostu zaczęłam ściągać ubrania, stojąc tyłem do niego. Kiedy miałam już wejść do wanny, zatrzymał mnie słowami:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Obróć się. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zamknęłam oczy i wypuściłam drżący oddech, ale odwróciłam się. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Najwyraźniej to kolejna cena kąpieli, którą również gotowa byłam ponieść.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> Nie czułam się tak jak za pierwszym razem, teraz byłam obojętna. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czułam jak sunie wzrokiem po moim ciele, po czym prychnął, co wzięłam za zgodę na zanurzenie się w wannie. Woda była letnia, prawie zimna, ale w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Natychmiastowo ogarnął mnie błogi spokój i nie mogłam, nie chciałam powstrzymać małego uśmiechu, wkradającego mi się na usta. Na chwilę mogłam zapomnieć o ciągłym strachu, bezsilności i tęsknocie, i po prostu wyobrazić sobie za zamkniętymi powiekami, że jestem w domu. </span><br />
_________<br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hejka kochani! Co myślicie o rozdziale? :)</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mam też do was dwie sprawy, na które byłoby mi miło gdybyście odpowiedzieli:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">💫 myślę też nad zrobieniem zakładki 'Informowani' jeśli ktoś ma twittera i chce być na bieżąco, a nie ma konta</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> na google, ale tylko jeśli znajdzie się kilka takich osób. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">💫 ? Jeśli macie jakiś pomysł co mogę jeszcze zrobić lub jeśli coś wam przeszkadza, to piszcie w komentarzach, a ja postaram się to wprowadzić/poprawić. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-21570187976643109822016-12-02T09:11:00.002-08:002016-12-25T04:28:37.990-08:00Eighth<br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">[perspektywa Zayna]</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To nie tak, że musiałem przychodzić do niej codziennie. Właściwie to nie powinienem był tego robić w ogóle, pozwalając jej umierać powoli w piwnicy. Jedak nie chciałem tego zrobić. Moja działką nigdy nie było zabijanie i naprawdę chciałem, aby tak pozostało. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie miałem bladego pojęcia, co zrobię z nią później, bo wiedziałem, że nie możemy spędzić tu więcej czasu, niż kilka miesięcy. Takie były zasady ustalone przez szefa, a ja byłem nikim, żeby mu się sprzeciwiać. Jednak na razie odpychałem ten problem w najdalsze zakątki mojego umysłu, nie martwiąc się na zapas. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tamtego dnia, po wykonaniu porannej toalety i ubraniu się, zabrałem się za przygotowanie jej jedzenia. Obok zwykłej bułki z masłem i szynką, ciepłej herbaty i dwóch jabłek położyłem jeszcze ciastka z czekoladą. W myślach usprawiedliwiłem się tym, że to dlatego, bo nie chcę, aby się zmarnowały, jednak gdzieś tam wiedziałem, że to nie tylko dlatego. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odsunąłem szafkę i rozryglowałem drzwi jej pokoju. Wszedłszy, rzuciłem jej przelotne spojrzenie, właściwie tylko po to aby upewnić się, że to wciąż ona, jakkolwiek głupio to brzmi. Odkąd się z nią zetknąłem robiłem wiele głupich rzeczy, całkowicie bezwolnie.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Grace nie popatrzyła na mnie, wzrok miała utkwiony w swoich złączonych dłoniach, spoczywających na kolanach. Grace. Nawet wypowiadając jej imię jedynie w myślach poczułem się dziwnie, jakbym nie miał prawa tego robić. Jakbym przekraczał granice. W myślach coraz bardziej rozmywał mi się obraz jej jako porwanej dziewczyny, którą powinienem zabić, a coraz częściej rysował się obraz zwykłej dziewczyny, która ma niesamowitego pecha. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odchrząknąłem, chcąc odpędzić od siebie te myśl, i podszedłem do dziewczyny. Położyłem tackę obok niej na podłodze, nie spuszczając z niej wzroku, chcąc wywołać u niej jaką reakcję. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna powoli przeniosła wzrok na jedzenie i śmiesznie lekko rozdziawiła usta, przez co prawie wybuchnąłem śmiechem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ciastka? - zapytała, w końcu podnosząc głowę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- A nie widzisz? - odparłem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Widziałem, że dziewczyna ledwo powstrzymała się od odpowiedzi. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Mogę je zjeść? - spytała zamiast tego. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tym razem nie powstrzymałem śmiechu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie, przyniosłem je tutaj, abyś na nie patrzyła - powiedziałem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, ale nic już nie odpowiedziała, tylko zajęła się jedzeniem.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Usiadłem pod ścianą naprzeciwko niej i przez kilka minut rozglądałem się po pomieszczeniu. Jednak szybko mnie to znudziło, bo tak naprawdę nie było tu nic. Powróciłem wiec do obserwowania dziewczyny. Dopiero teraz zauważyłem, że jej włosy nie były jak zwykle potargane, tylko gładkie. Czyli prezent jej się spodobał, pomyślałem, uśmiechając się pod nosem.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ładnie wyglądasz.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna raptownie zaprzestała przeżuwania bułki i spojrzała na mnie podejrzliwie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dziękuję?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Skinąłem głową. Usadowiwszy się wygodniej na twardej podłodze, wziąłem głęboki oddech i, myśląc, co mam do stracenia, zacząłem mówić:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dziś podobno będzie padać. To z jednej strony dobrze, bo długo już było duszno i sucho. Ale z drugiej to nienawidzę deszczu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gadka o pogodzie, nieźle Malik, pomyślałem. Właściwie powiedziałem to tylko po to, by zabić tę przygnębiającą ciszę, nie aby rozpocząć rozmowę. Nie spodziewałem się, że mi odpowie, jak to zrobiła:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ja lubię. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dlaczego? - zapytałem, nie tyle z ciekawości odpowiedzi, a chęci usłyszenia jej głosu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Po prostu. - Wzruszyła ramionami. - To miłe uczucie; deszczu na swojej skórze. I jeszcze ten zapach po jest taki cudowny. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Już otworzyłem usta, aby coś powiedzieć, ale poczułem w kieszeni wibracje telefonu, a wiedząc, że to Mosca, musiałem natychmiast odebrać, ale nie chciałem robić tego przy niej. Szybko wiec podniosłem się z miejsca i zabrałem pustą teraz tackę, po czym najszybciej jak mogłem wyszedłem z pokoju. Nie kłopotałem się nawet jeszcze zamknięciem drzwi na klucz, wiedząc, że dziewczyna już przywykła do swego losu i straciła wszelką nadzieję. Śmieszne jak szybko można po prostu się poddać.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odrzuciłem tackę gdzieś w bok i odebrałem czym prędzej telefon. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Tak?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Malik! - krzyk po drugiej stronie sprawił, że musiałem odsunąć komórkę od ucha i powstrzymać się od sapnięcia. - Mam nadzieję, że pozbyłeś się już tej młodej. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zacisnąłem usta w cienką linię.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Bo wiesz, mam dla ciebie kolejne zlecenie. Carly Payne. Londyn. Ulica Rossw- Nie dokończył jednak, bo błyskawicznie wszedłem mu w słowo:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Chciałbym wziąć kilka tygodni wolnego. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mosca wybuchnął śmiechem, ale odpowiedział:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jasne, Malik. Tylko bez numerów. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Ma się rozumieć, szefie - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, po czym nacisnąłem czerwoną słuchawkę. </span><br />
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-29777212542308801322016-11-18T19:00:00.000-08:002016-12-17T01:28:54.586-08:00Seventh<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy metalowe drzwi mojej celi w końcu skrzypnęły otwarte, ledwo powstrzymałam się od zapytania 'co tak długo'. Porywacz nie odwiedził mnie jak zwykle rano, tylko raczył pojawić się dopiero teraz - wieczorem. Może to dziwne, ale szczerze ucieszyłam się na jego widok, chociaż właściwie to bardziej na widok niesionej przez niego tacki, pełnej jedzenia. Niestety zdałam sobie sprawę, że mój bunt głodowy jest niezbyt wykonalny, zwłaszcza, że mój żołądek na widok jedzenia przestawał słuchać rozumu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Odstawiwszy przedmiot obok mnie, powrócił na swoje miejsce, ja zaś błyskawicznie złapałam za bułkę. Jednak oprócz zwyczajowego jedzenia na tacce leżała tez rzecz, która przykuła moją uwagę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Szczotka? - zapytałam na głos, kierując pytanie bardziej do siebie niż do mężczyzny, który mi ją przyniósł. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W celi nie miałam prawie niczego, poza zardzewiałym kranem wmurowanym w ścianę, małą toaletą i dziurawym kocem. O żadnych kosmetykach czy przedmiotach codziennego użytku nie było mowy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Lubię twoje włosy - odparł normalnie, wzruszając ramionami, a ja instynktownie przejechałam palcami po blond pasmach.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jestem pewna, że moje oczy rozszerzyły się wtedy komicznie, ale pozostałam cicho. Przez kolejne kilka minut trwaliśmy w powiedzmy komfortowej ciszy - on bawił się rąbkiem koszulki, a ja przeżuwałam powoli pokarm, myśląc o tym co mi powiedział. Niby zwykły komplement, ale wypowiedziany prze osobę, która mi ich prawić nie powinna. Nie powiem, że nie poczułam się miło, bo wtedy wyszłabym na kłamczuchę. Jednak jakiekolwiek przyjemne słowa w ustach takiego człowieka traciły swój urok. Może po prostu chciał mnie jakoś do siebie przekonać, w końcu ludzi, którzy nas komplementują lubimy bardziej. Jednak ten pomysł wydał mi się tak niedorzeczny, że prawie roześmiałam się na głos.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Smakuje ci? - jego pytanie natychmiast wyrwało mnie z zamyślenia. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Popatrzyłam na niego zmieszana. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Głodnemu smakuje wszystko - odpowiedziałam hardo. Mimo że miał nade mną kontrolę, chciałam aby wiedział, że zniewolił mnie tylko fizycznie. Psychiczne wciąż byłam wolna; myślałam trzeźwo, co tylko pozwoliło mi przetrwać to całe piekło. Trochę zajęło mi wymyślenie jakiegoś sposobu pokazania swojej niezależności i może nie był on najbardziej spektakularny, ale dla mnie był wystarczający. Przecież nie zabroni mi mówić tego co myślę.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak potrząsnął głową, a na jego czole pojawiły się charakterystyczne, małe zmarszczki jak zawsze kiedy się bezczelnie uśmiechał. Może to dla niego była jakaś popieprzona gra. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Masz sińce pod oczami - powiedział po chwili, rzucając mi jedno uważne spojrzenie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Przez to światło nie mogę spać - odparłam zgodnie z prawdą zachrypniętym głosem. Właściwie to będąc tu już tyle czasu, przestałam zwracać uwagę na moją bezsenność, przyzwyczajałam się do dwóch godzin snu i ciągłego brzęczenia diodowej, stale świecącej lampy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak skinął głową raz i drugi, jakby się nad czymś zastanawiał. Przez dłuższy moment był cicho, ale w końcu się odezwał:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Przyszedłem dziś później, bo musiałem jechać spotkać się z szefem, żeby obgadać z nim pewne sprawy. Paskudny koleś, wierz mi, nie chciałabyś go spotkać. A najgorsze jest to, że nadużywa wody kolońskiej, naprawdę; tak od niego wali, jakby wylewał na siebie całe wiadro każdego dnia i uważał to za prysznic. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przez cały monolog chłopaka nie spojrzałam na niego ani razu. Nie bardzo rozumiałam po co on mi to wszystko mówił. Nudziło mu się? Ciążyła mu niewygodna cisza? Na obydwa pytania odpowiedzią było nie, bo przez wszystkie wcześniejsze dni nigdy nie zrobił czegoś takiego. Może jednak czasami porywacze są tak samo samotni jak ich ofiary. Postanowiłam, że jeśli to jego chwila małej słabości, to równie dobrze może uda mi się ją wykorzystać i znowu go o to zapytać.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Wypuścisz mnie? - spytałam, choć obawiam się, że w głębi duszy już znałam odpowiedź tak szybko ja te słowa rzeczywiście opuściły moje usta.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak zdziwił się z początku moim pytaniem, wyrwany ze swoich myśli, ale po chwili roześmiał się.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie ufam ci kochanie.<br />Na jego ustach uformował się ten perfidny uśmieszek, który nie z szedł mu z twarzy do końca jego pobytu w pokoju. Nie kwapił się, żeby znowu nawiązać rozmowę, więc i ja także siedziałam już cicho. Dręczył mnie swoją obecnością jeszcze kilka długich chwil, nim wyszedł, zostawiając mnie w końcu w swojej małej żałobie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Kiedy wieczorem wypłakiwałam sobie oczy do snu, światło zgasło.</span><br />
<div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"></span><br />noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-75287751799589037262016-11-05T09:31:00.000-07:002016-11-26T02:32:26.818-08:00Sixth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moja mama kiedyś powiedziała mi, że dziesięć dni wystarcza, żeby się do czegoś przyzwyczaić. Wtedy miała na myśli raczej okres czasu, kiedy zarządziła wielkie oszczędzanie na kupno nowego auta i przez całe dnie nie robiliśmy praktycznie nic poza siedzeniem razem w salonie i czytaniem książek, dzięki czemu nie płaciliśmy przez kilka dobrych miesięcy rachunków za telewizor czy internet. Teraz jednak byłam w o wiele gorszej sytuacji. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W moim podziemnym więzieniu spędziłam już ponad dziesięć dni, chociaż wydawało mi się to wiecznością. Jednak nijak nie mogłam się przystosować. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Owszem mój organizm powoli się przestawiał, uczył się radzić sobie ze zbyt rażącym światłem, długimi przerwami między większymi posiłkami i godzinami spędzonymi w pozycji leżącej lub siedzącej, gdyż pomieszczenie miało za mało miejsca, by można było zrobić w nim więcej niż cztery kroki od ściany do ściany. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jednak mój umysł nadal nie pojmował tej całej chorej sytuacji w jakiej się znalazłam. Wciąż miałam złudne nadzieje, że to tylko zły sen, z którego obudzę się z krzykiem. Czasem też naiwnie myślałam, że porywacz może mnie stąd wypuści. Za każdym razem rozczarowanie bolało coraz mniej, a za to coraz bardziej rozwiewało moje marzenia.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Od dnia w którym kazał mi się rozebrać, minął prawie tydzień. Mój porywacz dalej nie składał mi za częstych wizyt, co zdecydowanie nie powinno przeszkadzać mi tak jak przeszkadzało. Zadziwiałam samą siebie za każdym razem, kiedy myślałam o tym, co jeszcze mogłabym zrobić, żeby tylko został ze mną chwilkę dłużej. Chciałam z nim porozmawiać, zapytać czemu mnie porwał, jaka pogoda jest dziś na zewnątrz, co robi całymi dniami. Nawet nie chodziło mi o odpowiedzi, po prostu chciałam poczuć, że jeszcze jestem człowiekiem.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Czasami też myślałam nad zadaniem bardziej znaczących pytań; czy ktoś mnie w ogóle szukał, czy mówiono o moim porwaniu w telewizji i czy czasami nie dopadało go przytłaczające poczucie winy. Na te pytania nawet nie chciałam znać odpowiedzi - nic by mi one nie dały. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Tamtego dnia, kiedy obudziło mnie przesuwanie ciężkiej szafki, nie spodziewałam się, że zdobędę się na odwagę. Może to przez sposób w jaki wtedy wyglądał; zmęczone oczy, delikatny zarost na brodzie i policzkach, włosy ukryte pod beanie, kraciasta koszula niedbale zarzucona na biały t-shirt. Po raz pierwszy widziałam w nim normalnego chłopaka, a nie koszmarnego porywacza. Może to też przez to, że poprzedniego wieczora pozwoliłam swoim myślom powrócić do domu; przypomnieć sobie poranny uśmiech mamy, mocny i pewny uścisk dłoni taty i wesołe, nieustające trajkotanie Alice. Chciałam w nim zobaczyć coś znajomego, coś dzięki czemu mogłabym się do niego przekonać. Wspomnienia te, które do tej pory wydawały się być moja największą słabością, dały mi też teraz siłę i odwagę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Dlaczego mnie porwałeś? - zapytałam cienkim głosem, kiedy chłopak, odstawiwszy obok mnie tackę, nie zdążył odejść na swoje zwyczajowe miejsce. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Popatrzył mi w oczy, a jeden z kącików jego ust powędrował do góry, ale tym razem nie spuściłam zlękniona głowy, za bardzo ciekawa odpowiedzi. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Przez pomyłkę - odparł normalnie, jakby właśnie nie zburzył całego mojego świata raz jeszcze. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moje oczy momentalnie się zaszkliły i nie minęła nawet sekunda, zanim strumienie łez poleciały po moich policzkach. Cała moja odwaga i siła uleciały prawie tak szybko jak przybyły. Nie czułam się bezsilna, ani nawet poniżona, jak wcześniej. Czułam się po prostu tak jakby moje serce pękło na tryliony małych kawałeczków, a ja mogłam tylko słuchać trzasków i powoli umierać z braku tlenu. Miałam częściową nadzieje, że to nastąpi, że pochłonie mnie cierpienie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">-Twoja mama też ma brązowe oczy? - pytanie chłopaka wybudziło mnie częściowo z transu; przypomniałam sobie, że on wciąż tu był. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wpatrywałam się w niego przez chwilę mokrymi oczami, próbując go rozgryźć. Jednak szybko się poddałam, bo przecież kto wie co tworzy się w jego głowie i sama nie wiedziałam czy chce wiedzieć co. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Tak - odpowiedziałam szeptem, nie dbając o to czy w ogóle mnie usłyszy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pozwoliłam myślom powędrować do domu, wyobrazić sobie i przypomnieć wszystkie szczegóły, zatracić się w mrzonkach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak skinął głową, po czym powiedział coś, co powinno mnie zaskoczyć, ale w tym momencie wszystko wydawało mi się znane:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jesteś do niej podobna. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wtedy wybuchłam jeszcze głośniejszym płaczem. Cała się trzęsłam i z całych sił błagałam kogokolwiek tam w górze, bym się udusiła. Lecz moje życzenia się nie spełniają. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Udało mi się uspokoić po półgodzinie. Chłopak jednak cały czas przebywał w pomieszczeniu, obserwując mnie jakbym była nowa zabawką na wystawie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zjedz coś - rozkazał poważnym tonem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Wciąż pociągając nosem i drżąc, odrzuciłam tackę, przez co reszta herbaty wylała się na zimny beton, bułka i owoce tylko pozbierały brud. Czułam, że nad tym miałam kontrole, zrobiłam to sama, z własnej woli. Wiedziałam, że mu się to nie spodoba, ale w tej chwili byłam wolna i nie bałam się go, spoglądając na niego hardo. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Mężczyzna pokręcił głową, jak rodzic na widok psotnego dziecka, które zaraz ukarze. Podniósł bułkę z podłogi i podszedł do mnie, mocno łapiąc mnie za policzki. Patrzyłam mu w oczy, oddychając płytko, na co się tylko zaśmiał. Oderwał większy kawałek pieczywa i wepchnął mi go do ust, przez co prawie się zadławiłam i nie miałam innego wyboru jak tylko to z trudem przełknąć. Zrobił tak jeszcze ze dwa razy, po czym puścił moją szczękę, odpychając ją na bok, bym uderzyła głową o ścianę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Podniósł się powoli z klęczek, spoglądając na mnie z pogardą. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie próbuj ze mną żadnych sztuczek kochanie, bo ja znam je wszystkie - mruknął drwiąco i wyszedł z pomieszczenia. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">__________</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hej kochani!</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Rozdział dodaje z jednodniowym opóźnieniem za co przepraszam. Bardzo mnie ucieszył spory odzew pod ostatnim rozdziałem i mam nadzieję, że ten również przypadnie wam do gustu. </span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-76954649152588213482016-10-22T13:00:00.000-07:002016-10-22T13:00:20.125-07:00Fifth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Powiedzenie, że pod spojrzeniem chłopaka czułam się niekomfortowo było by niedopowiedzeniem. Już od kilkunastu minut stał przy przeciwległej ścianie tylko mnie obserwując. Miałam wrażenie, że wręcz wwierca mi się w duszę. Naprawdę korciło mnie, by bezczelnie zapytać 'na co się gapisz'. Jednak jednocześnie zbyt bardzo bałam się ewentualnych konsekwencji, bo raczej wątpię czy miałby ochotę ze mną pożartować. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Brunet przychodził do mnie codziennie od przeszło czterech dni, zawsze w jednej dłoni trzymając tackę z jedzeniem, potem tylko stał i czekał aż zjem, przy okazji uważnie mnie obserwując. Nigdy nic nie mówił, a moje gardło ściskało się za każdym razem, kiedy chciałam przełamać ciszę. Kilkadziesiąt minut dziennie trwaliśmy więc w uporczywym milczeniu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Samotność doskwierała mi ogromnie, a moje towarzystwo w postaci czterech ścian nie było zbyt gadatliwe. Chłopak był jedyną osobą jaką widywałam i naprawdę czasem błagałam w myślach, by zaczął rozmowę. Czasem aż bałam się własnych myśli, podpowiadających mi co mogłabym zrobić za durne pięć minut pogaduchy. Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zwykłe zamienienie z kimś paru zdań jest aż takie ważne, aby nie zwariować. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uniosłam lekko wzrok znad mojej niedojedzonej bułki, by spojrzeć na chłopaka. Część mnie chciała, aby on też na mnie spojrzał i coś powiedział. Nie sądziłam, że moje życzenie może się spełnić. Chłopak uniósł głowę, niemal w tym samym momencie co ja. Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia, na co chłopak prychnął śmiechem. Jestem pewna, iż moje policzki spłonęłyby rumieńcem, gdyby nie to, że cała moja twarz była ciągle czerwona od pierwszego dnia przez zbyt suche powietrze w pomieszczeniu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Czemu ciągle się mi tak przyglądasz? - zapytałam, przełknąwszy gulę w gardle i zdobywszy się w końcu na odwagę. Głos nieużywany od kilku dni brzmiał ochryple i szumiał w moich uszach jako zupełnie obcy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak poruszył się niespokojnie, jakby nie do końca dowierzał, że naprawdę coś powiedziałam. Jednak zdziwienie szybko opuściło jego posturę, jego ramiona się rozluźniły, a usta wygięły się w coś co przypominało uśmieszek, lecz znajdował się za daleko, bym mogła się dobrze przyjrzeć i stwierdzić na pewno. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie mogę? - odparł.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam do końca co. Nie? W końcu to on mnie tutaj trzymał i to on przynosił mi codziennie jedzenie. Byłam na niego całkowicie zdana. Tak? To by znaczyło, że jestem jego własnością, a nie chciałam tego jeszcze przyznać. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">On prychnął śmiechem i w kilku szybkich ruchach podszedł do mnie, zabrał tackę i wyszedł. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">***</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Następnego dnia przyszedł o tej samej porze, w dłoni trzymając mój ulubiony przedmiot od tygodnia i mały pakunek. Postawił tackę na ziemi obok mnie i poszedł na swoje zwyczajowe miejsce pod ścianą. Gwałtownie sięgnęłam dłonią po bułkę, trochę jakby ktoś miałby zaraz tu przyjść i mi ją odebrać. Wcześniej nigdy nie byłam tak łakoma, chciwa na zwykłą bułkę, jednak od tygodnia wszystko jest nie takie jak wcześniej. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Żułam powoli bułkę, chcąc jak najdłużej pozostawić w sobie uczucie sytości. To będzie mój jedyny większy posiłek - owoce, które również mi przynosi, nie zapełniają dobrze żołądka - aż do jutra. Jedzenie przerywałam tylko na chwilkę, by oparzyć sobie usta i przełyk gorącą herbatą, co nie przeszkadzało mi prawie w ogóle. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Co jakiś czas rzucałam krótkie spojrzenie chłopakowi, które, ku mojemu zaskoczeniu, on niejednokrotnie łapał i uśmiechał się tajemniczo pod nosem.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Gdy już skończyłam jeść, z ogromną niechęcią odłożyłam na tackę pusty kubek i czekałam aż jak zwykle ją zabierze i wyjdzie z pomieszczenia. To jednak nie nastąpiło. Chłopak nie miał zamiaru ruszyć się spod ściany, zamiast tego uśmiechnął się chytrze i włożył ręce do kieszeni ciemnych dżinsów. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zastanawiam się jak wyglądasz - powiedział, udzielając odpowiedzi na moje niewypowiedziane pytanie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Przecież mnie widzisz - odparłam słabym głosem, nie wiedziałam czy to przez zaskoczenie, czy zdezorientowanie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Chłopak parsknął śmiechem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Nie tak jak chcę - powiedział, ale zanim mogłam choćby otworzyć usta, dodał władczo: - Rozbierz się. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Moje oczy rozszerzyły się natychmiastowo. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. To jakiś przeklęty koszmar, lecz niestety nie zanosi się na szybką pobudkę. Siedziałam nieruchomo, modląc się w myślach, bym tylko się przesłyszała.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Słyszałaś - jego głos był stanowczy i nieznoszący sprzeciwu. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Przełknąwszy gulę w gardle, powoli wstałam na proste nogi. Czułam jak mój oddech staje się płytki, oczy niebezpiecznie pieką, a kolana miękną. Pod czujnym spojrzeniem chłopaka zaczęłam pozbywać się kolejnych części mojej garderoby; czarna bluza razem z koszulką szybko wylądowały na podłodze, za nimi poszły dżinsy. Zostałam w samej bieliźnie i miałam ogromną nadzieję, że to mu wystarczy. Jednak szybko rozwiał moje myśli:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Na co czekasz? </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Będąc na skraju płaczu, sięgnęłam ręką do tyłu i rozpięłam stanik, który za szybko zsunął się z mojego ciała. Z majtkami poszło równie sprawnie. Stojąc lekko zgarbiona, starałam się patrzyć wszędzie tylko nie na niego. Gdybym tylko to zrobiła, z moich oczu poleciałyby łzy, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po czasie jaki wydawał się być wiecznością, chłopak prychnął pod nosem i rzucił coś pod moje nogi. Pakunek rozerwał się podczas lotu i przez uderzenie, tak że mogłam zobaczyć co jest w środku. Nowe ubrania, jak miło. Biorąc to jako znak, iż mogę już się ubrać, nie czekałam ani chwili dłużej i błyskawicznie naciągnęłam na siebie swoje stare majtki i bluzę. Na razie nie miałam siły na zrobienie czegokolwiek innego, niż zsuniecie się wzdłuż ściany i opadniecie na materac. Łzy zaczęły powoli spływać spod zamkniętych powiek. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Wiesz co? - zapytał, a ja nawet nie kłopotałam się udawaniem, że słucham. - Gdybyś była ładniejsza, to może bym cię wypuścił. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po powiedzeniu tego wyszedł, zabrawszy tackę i całą moją godność. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">__________</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Hej kochani. Jak może zauważyliście lub nie, rozdziały dodaję co tydzień, ewentualnie co dwa, ponieważ chce w miarę szybko zacząć dodawać zupełnie nowe rozdziały (które nie były tu wcześniej publikowane). Mam nadzieje, że starym czytelnikom to nie przeszkadza. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Jeśli rozdział się Wam spodobał lub może wręcz przeciwnie, to proszę o <b>zostawienie komentarza</b>!!</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">P.S. Co myślicie o playliście? Trochę nad nią siedziałam, by układała się w pewną całość. </span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-39731376048312022162016-10-14T08:10:00.000-07:002016-10-21T08:15:47.561-07:00Fourth<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">*Rozdział z perspektywy Zayna*</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Uporczywie głośny dźwięk dzwonka skutecznie wyrywał mnie z błogiego snu. Z na wpół zamkniętymi oczami sięgnąłem po telefon, leżący na szafce. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Tak? - zapytałem z zachrypniętym od snu głosem, unosząc się na łokciach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Malik! - Krzyk z wyraźnym włoskim akcentem po drugiej stronie sprawił, że skrzywiłem się i odsunąłem nieco komórkę od twarzy. <i>Tylko jego mi brakowało.</i></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Tak, szefie? - zapytałem, starając się jak najlepiej ukryć irytacje w głosie.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zmusiłem się do otworzenia oczu i skupieniu uwagi na słowach </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span class="bbtext">Moscii</span>. On nigdy nie dzwoni bez dobrego powodu.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Czy ty sobie z nas żartujesz? To nie było twoje pierwsze zlecenie. Myślałem, że jesteś już na tyle dobry, by nie popełniać tak durnych błędów, a tu co? </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zmarszczyłem czoło w zdziwieniu, kompletnie nie rozumiejąc, co ten stary dureń ma na myśli. Mosca był dość specyficznym człowiekiem, wiedziałem to od początku, kiedy zacząłem dla niego pracować, bo w końcu jak ktoś zarabiający na porywaniu ludzi może być normalny?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Co takiego zrobiłem?</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Po drugiej stronie przez chwilę panowała cisza, zanim nie przerywało jej głośne westchnięcie i następujące później słowa:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Porwałeś, kurwa, nie tę dziewczynę.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- To niemożliwe - zaprzeczyłem spokojnie, podnosząc się z łóżka. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie popełniam błędów nowicjuszy. Nigdy nie zdarzyło mi się spartolić zlecenia, nawet podczas swojej pierwszej akcji. Pewnie dlatego byłem jego ulubieńcem - zawsze wiedziałem jak wykonać dobrze robotę. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Zapytaj się tej biedulki jak się nazywa i zobaczymy czy dalej będziesz taki pewny. - Rozłączył się, a ja rzuciłem telefon na łóżko. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Pewny swojej racji fuknąłem sfrustrowany. Prędko narzuciłem na siebie jakieś czyste spodnie i koszulkę, po czym zbiegłem po schodach na parter. Otworzyłem drzwi piwnicy, po czym tak szybko jak się dało wszedłem do skrytego za kredensem i metalową klapą pokoju. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna siedziała na materacu z zamkniętymi oczami i obracała w dłoni jabłko, ale gdy tylko mnie usłyszała, drgnęła niespokojnie i rozpostarła powieki. Nie wyglądała tak źle, oczywiście gorzej niż wcześniej; teraz była znacznie chudsza, pod szarymi oczami pojawiły się ciemne sińce, a blond włosy straciły swój połysk, jednak wciąż wyglądała jak dziewczyna, którą mógłbym poderwać w klubie i zabrać do domu. Cóż w pewnym sensie to zrobiłem. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Jak się nazywasz? - zapytałem bez wstępów.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Dziewczyna patrzyła przez chwilę na mnie, jakby zastanawiała się czy na pewno dobrze usłyszała, po czym cicho odpowiedziała:</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Grace Rewenge.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zacisnąłem usta w wąską linię. Przekląłem cicho pod nosem i poszedłem do niej szybko, kucając przed nią. Nie wiem co dokładnie miałem nadzieje zobaczyć; może ognik kłamstwa w jej oczach albo uśmieszek ukryty w kąciku ust przez wrabianie mnie. Jednak na jej twarzy gościł tylko strach, co tylko spotęgowało moją złość, po czym zamachnąłem się i uderzyłem ją mocno w twarz. Nie wiedziałem dokładnie czemu, ale w pewnym dziwnym i niezrozumiałym sensie mi ulżyło, to tak jakbym uderzył samego siebie. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Prychnąłem pod nosem, kiedy złapała się za bolący policzek, a z jej oczu wypłynęły łzy. Wyszedłem szybko z pomieszczenia i zabrałem się do żmudnego procesu ukrywania drzwi. Przynajmniej mogłem zająć myśli czymś innym.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie miałem ochoty dzwonić do Moscii i przyznać się do swojej porażki.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"> Nie chodziło o to, że bałem się zwolnienia czy kary, jaką zapewne na mnie nałoży, ale o to, że ja nie popełniałem tak głupich błędów. W głowie analizowałem jak mogło się to stać.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Zawsze wszystko szło bez problemowo, wykonywałem zadanie perfekcyjnie, krok po kroku. Dostawszy od szefa nazwisko i imię osoby, przez pierwsze miesiące obserwowałem ofiarę i zbierałem na jej temat przydatne informacje. Później wybierałem najdogodniejszy moment, by ją porwać i zawoziłem ją do przygotowanej stryty, w której spędzała ze mną najwyżej tydzień, zanim </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span class="bbtext">Mosca </span>nie wysyłał swoich ludzi, aby ją odebrali. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie obchodziło mnie co robili z porwanym; torturowali czy nawet zabijali, jeśli nie dostali okupu na czas. Ja miałem swoją część, którą wykonawszy, zostawiałem za sobą i zabierałem się do następnego zlecenia. Nie przywiązywałem się do porwanych, traktując je w myślach jak rzeczy, inaczej moja psychika już dawno by padła. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">W ciągu swojego dwudziestodwuletniego życia porwałem pięć różnych osób i akurat szósta była pomyłką. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Westchnąłem i w końcu chwyciłem swoją komórkę, wybierając numer szefa.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Halo? - odezwał się po trzech sygnałach. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Miałeś racje, to nie ta dziewczyna - powiedziałem zrezygnowany, na co mój rozmówca donośnie się zaśmiał. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Każdy popełnia błędy, Malik. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">- Co mam teraz z nią zrobić? </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Oczywiste było, że nie mogłem jej wypuścić. Od razu pobiegłaby na pierwszy komisariat i złożyła zeznania, przez które całą nieuchwytną bandę '</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span class="short_text" id="result_box" lang="it" tabindex="-1">Redentori', budzącą powszechny strach w Europie, w końcu by pojmali. </span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span class="short_text" id="result_box" lang="it" tabindex="-1">Mosca znowu się zaśmiał, tym razem brzmiało to bardziej jak odrażający rechot ropuchy. </span></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span class="short_text" id="result_box" lang="it" tabindex="-1">- Zabić.</span></span><br />
<div>
<br /></div>
noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-61305253405677184032016-09-30T20:00:00.000-07:002016-09-30T20:00:21.333-07:00Third<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Moje dłonie trzęsły się, kiedy podnosiłam do góry kubek z ciepłym napojem, czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie. Zdziwiło mnie jego przybycie z małą tacką, na której ułożone było jedzenie i picie. Najwyraźniej chciał mnie utrzymać przy życiu albo może wręcz przeciwnie. Jednak musiałam zaryzykować, śmierć i tak była dla mnie pewnego rodzaju wybawczą opcją.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Od kilku minut stał pod przeciwległą ścianą i uważnie mi się przypatrywał, co wprawiało mnie w niemały lęk. Przełknąwszy gulę w gardle, która tworzyła się tam od momentu jego przybycia, zebrałam się na udawaną odwagę i uniosłam wzrok znad kubka, by na niego spojrzeć. Nasze spojrzenia się spotkały, więc natychmiastowo spuściłam głowę jakbym została porażona. Upiłam łyk napoju, który okazał się być gorzką herbatą, jednak naprawdę nie powinnam narzekać. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zawsze wolałam ciszę i spokój, jednak siedząc sama dwa dni w betonowej klatce zdążyłam zmienić zdanie. W moim więzieniu było przerażająco cicho, co powoli zabijało mnie od środka. Wczoraj starałam się narobić tyle hałasu ile byłam w stanie; kopałam, krzyczałam, płakałam, waliłam pięściami o ściany, ale nic to nie dawało, a nawet wszystko pogarszało, bo gdy tylko przestawałam, cisza stawała się głośniejsza - dudniła w moich uszach, zagłuszając bicie mojego serca i urywany oddech. Teraz nawet będąc tu z nim, ale nic nie mówiąc, nic się nie zmieniło. Bałam się odezwać, poruszyć czy oddychać za głośno. Przez głowę przewijało mi się pełno pytań, na które odpowiedzi pewnie nigdy nie poznam.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Drżącą dłonią sięgnęłam po słodką bułkę, leżącą na tacce, i zaczęłam ją powoli przeżuwać, chcąc jeść ja jak najdłużej. Usłyszałam jak wzdycha i przesuwa nogą po podłodze.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Możesz się pośpieszyć? - odezwał się, jego głos był spokojny, choć dało się w nim wyczuć nutkę irytacji.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uniosłam wzrok i spojrzałam na mężczyznę, ale tym razem nie odczuwałam lęku. Odzywając się, przełamał pomiędzy nami jakąś niewidzialną granicę. Pokazał mi, że jest taki sam jak ja. Nie wiem czy to było pocieszające, czy bardziej przygnębiające.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wypuść mnie - powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. Miałam złudną nadzieje, że może się złamie, może moje niewinne oczy go przekonają, tak jak wszystkich innych. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chłopak prychnął pod nosem, jakbym powiedziała najbardziej niedorzeczną rzecz jaką słyszał w życiu. Nogą odbił się od ściany i ze wzrokiem utkwionym na mnie, powoli zaczął podchodzić bliżej. Będąc w odległości wyciągniętej ręki, zatrzymał się i kucnął, by być na moim poziomie. Wyciągnął prawą dłoń, a ja, pewna, że chce mnie spoliczkować, spuściłam głowę i skryłam ją w ramieniu. Poczułam jednak jak wbija palce w mój podbródek i policzki, brutalnie unosi ją do góry, bym na niego spojrzała, po czym pochylił się do przodu, tak że mogłam poczuć jego oddech przy moim uchu i mocną woń jego perfum.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie mogę, kochanie - wyszeptał, rozciągając wargi w drwiącym uśmiechu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Dlaczego? - zapytałam, starając się wymówić każdą sylabę tak spokojnie jak tylko mogłam, choć całe moje wnętrze drżało.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ponownie prychnął pod nosem, a następnie, ku mojemu zdziwieniu, puścił mnie i podniósł się na proste nogi. Zabrawszy tackę, wyszedł z pomieszczenia z głośnym brzdękiem metalowych drzwi, zostawiając moje pytanie ciężko zwisające w przestrzeni.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Skryłam twarz w dłoniach i zacisnęłam oczy tak mocno, że zaczęłam widzieć białe plamki. Musiałam oddychać przez usta, bo inaczej czułabym intensywny jego zapach, który po sobie pozostawił, przypominając mi, że ma nade mną całkowitą władzę. Byłam całkowicie bezsilna, zdana na jego łaskę i niełaskę. Nie mogłam przewidzieć jego intencji i tylko modlić się o to, by zachował mnie przy życiu - jednak wiedziałam, że z czasem moja wola walki upadnie i będę modlić się o przeciwny przebieg wydarzeń. </span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">____</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozdział jest krótszy od poprzednich, bo jest to pewnego rodzaju przerywnik. Mam nadzieje, że jednak mimo to się wam podoba. </span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-69531209095162616182016-09-24T20:00:00.000-07:002016-09-25T01:16:37.822-07:00Second<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie wiem ile czasu jechaliśmy. Dla mnie i tak wydawało się to być wiecznością. Kiedy od dłuższej chwili za szybą nie pojawiały się żadne budynki, tylko pola i okazjonalnie jakieś drzewa, domyśliłam się, że wyjechaliśmy z miasteczka. Próbowałam zapamiętywać drogę po bardziej znaczących punktach, bo gdzieś tam tliła się mała iskierka nadziei na ucieczkę, jednak z każdym kilometrem przygasała ją wizja niedalekiej śmierci.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie miałam pojęcia co on chce ze mną zrobić i co gorsze nie wiedziałam dlaczego. Moja wyobraźnia podsuwała mi miliony różnych scenariuszy, każdy kolejny gorszy i brutalniejszy od poprzedniego. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Gwałtowne pchnięcie w przód wyrwało mnie z rozmyślań. Samochód przestał się poruszać. Mężczyzna zgasił silnik i, wziąwszy coś z przedniego siedzenia, wyskoczył z pojazdu. Dalej nosił kaptur i na dodatek okulary przeciwsłoneczne. Otworzył drzwiczki po mojej lewej stronie i szarpiąc za ramię, wyciągnął mnie z auta. Chciałam krzyknąć, ten jednak ubiegł mnie, zasłaniając mi usta dłonią. Mocno pchnął mnie na niebieską elewację samochodu i przyparł na mnie całym ciałem. Jakaś mała część mnie miała nadzieje, że tutaj wszystko się skończy. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wolną dłonią wyjął szmatkę z kieszeni i błyskawicznie wsadził mi ją do ust, po to by mieć obie ręce wolne. Dławiłam się i szarpałam - musiałam się jakoś wydostać. Chłopak jednak mocniej na mnie naparł, prychając pod nosem. Rzeczą, którą chwycił z przedniego fotela, była druga szmatka. Przełożył mi ją przez głowę i zasłonił oczy, po czym za mocno zawiązał ją z tyłu. Byłam całkowicie bezbronna, nic nie widząc, a on zdawał się o tym dobrze wiedzieć, kiedy szybko i bezproblemowo związał mi dłonie na plecach. Następnie wepchnął mnie z powrotem do środka auta, tak mocno, że wylądowałam twarzą na siedzeniu, a w moich oczach pojawiły się łzy bólu i upokorzenia. Usłyszałam zamykanie, otwieranie i ponowne zamykanie drzwiczek, po czym samochód ruszył z piskiem opon.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie miałam pojęcia, w którą stronę zmierzamy czy dalej jedziemy prostą drogą, czy mijają minuty albo godziny. Nigdy nie miałam dobrej orientacji w terenie. Jako dziecko nie jednokrotnie gubiłam się w supermarketach czy parkach. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że tym razem nikt po mnie nie przyjdzie i nie uratuje. Wtedy znowu zaczęłam płakać.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Urwanie warkotu silnika, uświadomiło mi, że się zatrzymaliśmy. Moje ciało odmawiało zrobienia czegokolwiek, dziwiłam się jakim cudem chciało mi się jeszcze oddychać, więc po prostu leżałam w tej samej pozycji, w jakiej upadłam. Drzwiczki po prawej stronie się otworzyły i chłodne powietrze ogarnęło moją twarz. Silne dłonie mocno chwyciły mnie za ramiona i wręcz wyszarpały z samochodu. Zdrętwiałe nogi nie dawały mi oparcia, więc mężczyzna nie miał wyboru i musiał mnie podtrzymywać. Właściwie to ucieszyłam się, że jestem ciężarem - może zirytowany szybciej się mnie pozbędzie.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dalej nic nie widząc, całkowicie zdałam się na niego, gdy nas prowadził. Nie miałam pojęcia gdzie się znajdowaliśmy, jednak sądząc po dość głośnych i specyficznych dźwiękach kroków, stąpaliśmy po panelach. Nagle jakaś siła, najprawdopodobniej mój pęcherz, dodał mi odwagi, by się odezwać:</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Muszę do łazienki. - Mój głos był zachrypnięty i słaby, sama ledwo go rozpoznałam.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Mężczyzna westchnął, dmuchając powietrzem w moją szyję. Rozluźnił nieco uścisk, który wciąż pozostawał zbyt silny, by chociażby próbować się wyrwać. Posłusznie, choć nie bez trudu, dostosowałam się do tempa jego kroków. Zatrzymaliśmy się po dokładnie dziesięciu. Szybkim ruchem rozwiązał materiał zakrywający moje oczy, wyrywając przy tym kilka włosów. Musiałam przegryźć język, by nie pisnąć.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, starając przyzwyczaić się do nagłej jasności. Poczułam dłoń na dole swoich pleców, popychającą mnie do przodu. Popchnąwszy białe drzwi, weszłam do środka małej łazienki. Nim zdążyłam się obrócić, drzwi zamknęły się za mną. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Ciesząc się jak dziecko z takiego kawałka wolności, zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu okna, ostatniej deski ratunku. Kiedy zorientowałam się, że najnormalniej w świecie go nie ma, oczy wypełniły mi się łzami. Jednak nim zdążyłam się rozpłakać, mężczyzna mocno uderzył w drzwi, dając mi znak bym się pośpieszyła, na co prawie podskoczyłam. Szybko załatwiłam swoje potrzeby i drżącymi dłońmi przemyłam twarz, zmywając resztki makijażu. Nie pozwoliłam sobie na spojrzenie na lustro. Z udawaną pewnością nacisnęłam klamkę i wyszłam z łazienki.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Mężczyzna stał naprzeciwko, opierając się o ścianę. Teraz mogłam w pełni zobaczyć jego twarz. Mój umysł podczas drogi cały czas podsuwał przeróżne obrazy jak może wyglądać. Obleśny, stary typ z iskrą dzikości w oczach lub wychudły facet z drgającymi rękami. Na pewno nie przypuszczałam, że mógłby być tak normalny. Ostre rysy twarzy, widoczne kości policzkowe, brązowe oczy i pełne usta sprawiały, że wyglądał niczym model z okładek tych wszystkich pisemek, które tak kocha Alice. Nie mógł być jakoś wiele starszy ode mnie, może z dwa lub trzy lata. Jego spojrzenie spotkało się z moim i momentalnie przeszły mnie ciarki.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Podszedł do mnie i ścisnął moje ramie, niemo nakazując iść przed siebie, a cały jego czar prysnął. Ponownie musiałam się natrudzić by dopasować się do jego szybkiego tempa. Nie kłopotał się zasłonięciem mi oczu, tak więc widziałam gdzie mnie prowadził. Małe, białe drzwi, umiejscowione pod schodami, takie jak w Harrym Potterze. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Chłopak wyciągnął mały kluczyk z kieszeni spodni i przekręcił go w zamku, sprawiając, że otworzyły się z głuchym jęknięciem. W środku panowała całkowita ciemność, nim uruchomił się automatyczny włącznik światła. Pomieszczenie wyglądało jak najnormalniejsza piwnica w domach, pełna starych i nieużywanych gratów, trochę zakurzona, ze swoim specyficznym zapachem wilgoci. Chciałam zapytać, czy to tu będzie mnie trzymać, jednak rozwiał moje przypuszczenia, jednym ruchem odsuwając od ściany brązowy kredens, w miejscu którego pojawiły się małe, metalowe drzwiczki. W trakcie oglądania tego przeszło mi przez myśl, że teraz jest idealna pora na ucieczkę i już chciałam się rzucić biegiem do przedpokoju, gdy uświadomiłam sobie smutną prawdę. On na pewno to przewidział i zamknął wszystkie drzwi razem z oknami. Nawet jeśli nie, to nie uciekłabym daleko z nogami jak z waty i brakiem jakiegokolwiek pojęcia którędy mogłabym się wydostać. Tak więc stałam jak kłoda, oglądając poczynania porywacza, nim ten znowu pociągnął mnie za ramię i siłą wepchnął przez otwarte drzwiczki, które zamknęły się za mną z głuchym jękiem.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie zdążywszy zachować równowagi, upadłam na zimne podłoże, ścierając przy tym dłonie i obijając kolana. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała całkowita, przerażająca ciemność, a ja czekałam aż mnie pochłonie.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nagle pokój rozświetliło niemal oślepiające światło, zmuszające mnie do mrugnięcia kilka razy oczami, by się przyzwyczaić, dzięki któremu mogłam zobaczyć moje więzienie w całej okazałości. Ściany były pomalowane na nieprzyjemny szary kolor, z sufitu zwisały trzy jarzeniowe żarówki, które niemal oślepiały swoim blaskiem. Na środku pomieszczenia stałam ja. W prawym rogu postawiony był niebieski parawan, a w lewym zaś leżał pusty materac z wystającymi gdzieniegdzie sprężynkami. Wszystko było ułożone w możliwie jak największych odstępach, jak tylko w najmniejszym pomieszczeniu się dało.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">______</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Hej! Oto kolejny rozdział, który mam nadzieje, że się wam spodoba! :) Jeśli macie jakieś sugestie/coś się wam nie podoba, śmiało je do mnie piszcie </span><span style="font-family: georgia, "times new roman", serif;">tu lub tweetujecie pod hasztagiem #AbductionZM </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-64660314769142324992016-09-24T06:17:00.000-07:002016-09-25T01:15:36.342-07:00First<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Odgarnęłam pasmo blond włosów za ucho, niepewnie rozglądając się wokoło. Od kilku dni miałam nieprzerwanie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jakby ktoś stał tuż za mną i czekał na chwilę nieuwagi, by mnie dopaść i zjeść żywcem. Przeważnie nie ufałam swoim przeczuciom, to jednak nie dawało mi spokoju od ponad miesiąca. Stałam się bardziej czujna, ale nawet nie miałam pojęcia na co. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nasze małe miasteczko liczyło tylko dwustu mieszkańców, więc wszyscy się tu znali - jak nie z imienia i nazwiska, tak z widzenia lub krążących plotek. Jeśli przyjeżdżał tu ktoś nowy, musiał zatrzymać się w jedynym hotelu, którego właścicielka była niespełnionym detektywem i zaraz wszystko było o nim wiadomo. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie miałam się czym martwić, ale jednak nie potrafiłam przestać. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki wdech, przywołując myśli do porządku.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Hej, Rawenge, idziesz?! - Usłyszałam za sobą wesoły głos Alice, mojej najlepszej przyjaciółki.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Odwróciłam się w jej stronę z uśmiechem. - Idę, idę. Gdzie ci się tak śpieszy?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Alice oblała się delikatnym rumieńcem i spuściła wzrok. W takich chwilach jej dziewczęca odznaczała się jeszcze bardziej, czego strasznie jej zazdrościłam. Jej jasne blond włosy z różowymi przebłyskami dodawały jej uroku, pasując do idealnie błękitnych oczu i dwóch małych dołeczków w pełnych policzkach. Jedyne czym ja mogłam się poszczycić były idealnie białe i proste zęby, za które przypłaciłam swoją popularnością w podstawówce. Już od tamtych czasów byłam w jej cieniu, ale to nie przeszkadzało mi specjalnie, bo w końcu przy słońcu zawsze wszystko zostaje przyćmione.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Alcie zaraz jednak odzyskała zwyczajową pewność siebie i odparła, wystawiając język:</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Gdzieś.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zaśmiałam się głośno i zarzuciłam jej ramię na barki.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- To chodźmy, nie chcę, abyś się spóźniła. Mark nie lubi czekać.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Alice szturchnęła mnie lekko w bok i zachichotała, na co sama nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Mark był od nas o rok starszy i strasznie nam imponował, ale mimo wszystko był całkiem normalny. Alice już pierwszego dnia przykuła jego uwagę, a on w końcu zaprosił ją na randkę. Razem ruszyłyśmy powoli chodnikiem, pozwalając słońcu muskać nasze twarze.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Ostatnio nienawidziłam i trochę bałam się wracać sama do domu. Na szczęście Alice mieszkała bardzo blisko. Razem wracałyśmy i chodziłyśmy do szkoły. Cały spacer zajmował nam około dwudziestu minut, które spędzałyśmy na rozmowie i śmianiu się. Teraz też tak było. Przy Alice czułam się komfortowo i bezpiecznie, chociaż szczerzę wątpię czy tak drobna osóbka mogłaby kogoś pobić albo przestraszyć. Jednak może po prostu błaha świadomość tego, że nie jestem sama, dodawała mi otuchy.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Widzimy się jutro. - Przytuliłam ją, kiedy doszłyśmy pod jej dom.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Ta, ta - odparła, odsuwając się. - Trzymaj się!</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Z uśmiechem patrzyłam jak wbiega do domu. Nawet nie chciałam wiedzieć jak wyglądałoby moje życie bez niej.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem zaczęłam iść chodnikiem. Będąc sama, mimowolnie czułam się bezbronna i słaba. Opatuliłam się ramionami i spuściłam głowę, uważnie nasłuchując otoczenie. Śpiew ptaków, odgłos moich kroków, przejeżdżający samochód - jeden, drugi, trzeci, pisk opon. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nim zdążyłam się zorientować co się dzieje, czyjaś dłoń zakryła mi usta, prawie pozbawiając powietrza, a na talii poczułam silny, niemal żelazny, uścisk. Nozdrza wypełniły się słodkim mieszanki zapachów wody kolońskiej i drogich perfum. Ktoś gwałtownie szarpnął mnie do tyłu, tak że niemal natychmiast upadłam na czarne, skórzane fotele. Drzwiczki zatrzasnęły się, właściwie bezgłośnie. Próbowałam je ponownie otworzyć, jednak na nic się to nie zdało. W moich oczach pojawiły się łzy. Roztrzęsiona rozglądałam się dookoła, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Takie rzeczy zdarzają się tylko w cholernych filmach. Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i do środka wskoczył mężczyzna. Na głowie miał kaptur, więc nie mogłam dostrzec jego twarzy. Jednak przypuszczałam, że nie mam ochoty zaglądać śmierci w twarz.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Ruszyliśmy powoli, najnormalniej w świecie, jakbyśmy jechali na wycieczkę. Z przerażeniem patrzyłam przez szybę na mijane budynki, ścieżki i osoby, które nie zdawały sobie sprawy, że ktoś właśnie został porwany. Nie kto inny tylko ja, Grace Rawenge.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie bardzo wiedziałam, dlaczego właśnie ja. W telewizji, kiedy już mówiono o porwaniach, padały nazwiska bogatych osób, takich od których rodziców lub bliskich wymagano okupu, a ci byli w stanie go zapłacić. Jednak moja rodzina nie była bogata. Tata pracował w pobliskim supermarkecie jako kierownik, mama zajmowała się staruszkami w domu opieki, zaś ja na razie skupiałam się tylko na nauce w liceum. Nasze życie było spokojne i harmonijne - można by powiedzieć, że nudne. W tamtym momencie oddałabym wszystko, by znowu się nudzić.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">_____________</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Cześć! </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Niektórzy mogli już spotkać się z tym opowiadaniem, bo wcześniej już je publikowałam. Otóż postanowiłam poprawić całe fanfiction od początku, więc w każdym rozdziale pojawią się mniejsze lub większe zmiany, które mam nadzieje, że się wam spodobają. Pierwszą i najbardziej zauważalną zmianą jest nowy szablon! Podoba się wam?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jeśli ktoś przeczytał to do końca, <b>proszę zostaw komentarz</b>, może to być nawet zwykła kropka. Albo jeśli wolisz, napisz coś o nim na twitterze pod hasztagiem<b> #AbductionZM</b></span><br />
<br />noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1681049247928707017.post-55079514665855564542016-06-24T09:27:00.001-07:002016-09-24T05:19:46.160-07:00<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Hejka!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Postanowiłam tu wrócić (wow!), ale też zabrać się za to ff jeszcze raz, bo myślę, że mogłam zacząć je pisać lepiej. Dlatego też nie ma tu na razie żadnych postów i nie mogę powiedzieć kiedy zaczną się pojawiać :(</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Update: Mam nowy szablon i może już dziś wieczorem albo jutro pojawią się tu dwa pierwsze rozdziały!</span></div>
noellehttp://www.blogger.com/profile/12236715888282198965noreply@blogger.com6